Próbuję słuchać Słowa "czterema uszami" i odkrywam jak ważne jest usłyszeć Osobę (a nie tylko słyszeć, co mówi).
W dzisiejszym Słowie Mk 1,21-28 Jezus ukazuje mi się:
- jako Nauczyciel, jako Ten, który chce bym miała w sobie prawdziwy obraz Boga;
- jako miłośnik ludzi, idący do nich z Dobrą Nowiną;
- jako Pan, który wie, co ma robić, który nie boi się konfrontacji czy niespodzianek;
- jako Ten, którego słucha wszelkie stworzenie (takie też, którego ja się boję);
- jako Ten, którego słowo na moc;
- jako Władca, mający władzę na duchem nieczystym;
- jako Ten, który chce mego uzdrowienia i mej wolności.
Zobaczenie Jezusa szerzej w tej sytuacji pozwala mi bardziej zaufać Jemu. Te przymioty, jakie udało mi się wydobyć w medytacji, posiada On w każdej innej sytuacji.
Jezus jest Panem. Coraz bardziej chcę, by był moim Panem. Także wtedy, kiedy bywa i tak, że ... teraz wszakże nie widzimy jeszcze, aby wszystko było Mu poddane. (Hbr 2,8)
Jeśli nie widzę słońca, nie znaczy to, że ono nie świeci...
Myślę, że nie ma nic piękniejszego, niż świadome obranie sobie Jezusa jako swojego Pana. Ale wybranie Go, wymaga codziennego wybierania na nowo. Bo łatwo różne rzeczy mogą Go nam przesłonić. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)
OdpowiedzUsuńTak, Jakubie, różne rzeczy mogą nam przesłonić Pana Jezusa. Pierwszą taką rzeczą jest nasze wnętrze - te różne zdania i opinie, które w nas się kotłują... Przyjdźmy z tym do Jezusa, by powiedział i nam: "Milcz...".
OdpowiedzUsuń