... uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. Był właśnie w ich synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!»... (Mk 1, 21-18)
Chcę być tak po prostu przy Jezusie. Być taką "synagogą". Pozwolić, by we mnie działał, by wyrzucał we mnie to, co "bruździ" i kłamie, by ogłaszał we mnie dobrą nowinę zbawienia.
Jezu, ufam Tobie. Nie przyszedłeś nas zgubić, ale przyszedłeś nas zbawić.
Moje serce Tobie zaufało
OdpowiedzUsuńAmen
UsuńPan naprzeciw wyszedł mnie
OdpowiedzUsuńRęce swe wyciągnął.
W serce spojrzał i poznał mnie.
Przygarnął mnie całego.
Taka jest i moja nadzieja, że w serce spojrzy i po tym sercu mnie rozpozna. A rozpozna, jeśli w tym moim sercu zobaczy swoje serce. A wtedy przygarnie mnie całego.
Takie jest i moje pragnienie…
A czy rozpozna? - nie wiem, ale bardzo bym chciał :)
Leszek
"A rozpozna, jeśli w tym moim sercu zobaczy swoje serce" - trafnie to napisałeś.
UsuńMyślę, że ... rozpozna :)
Baranko, bardzo proszę nie zapominaj o swoim blogu. Jeśli obawiasz się, że znowu będę przynudzał, to zapewniam Cię, że nie będę.
OdpowiedzUsuńLeszek
Dzięki za wpis, Leszku. :) Ucieszył mnie, bo ktoś czeka na dobre słowo...
UsuńByłam na wyjeździe z młodymi siostrami, trochę więcej spraw czekało po powrocie. I jakoś ten czas szybszy się wydaje niż kiedyś. :)