Trzy sprawy mnie dziś ujęły:
1) że Jezus tak zwyczajnie jak zwykli ludzie idzie do Jana i przyjmuje chrzest. Nie ma tu żadnego przywileju, nie ma dyspensy... I w tym, co proste, takie ludzkie, dokonuje się coś niezwykłego.
2) że, niebiosa się otwierają. Tyle razy jakoś to słyszałam, widziałam, ale tym razem zobaczyłam "drzwi otwarte od Ojca", drzwi otwarte i dla mnie.
3) gołębica - symbol ofiary, która jest absolutnie dobrowolna. Ona podstawia główkę, nie ma w niej oporu przed ofiarą. Gołębica mówi, że moc Jezusa, to moc, która nie boi się złożyć ofiary z siebie. Miłość taka, która nie boi się ofiary. Gołębica (Duch Boży) znalazł ziemię, na której mógł spocząć, (jak gołębica z arki Noego wracała do niego, aż ziemia się ukazała.)
W tej gołębicy nad Jordanem jeszcze nigdy nie widziałem ofiary składanej przez tych, którzy do zamożnych nie należą. A przecież to ta sama gołębica. Nam gołębica z ofiarą się nie kojarzy, bo nigdy takich ofiar nie składaliśmy - ale przecież każdy Żyd tak to widział.
OdpowiedzUsuńLeszek
też zobaczyłam dopiero wczoraj :)
Usuń