Każda droga ma swoje rozwidlenia. W każdym stanie życia są swoiste pokusy. Każdy człowiek staje przed wyborem. Każda sfera w człowieku (cielesna, psychiczna i duchowa), do pełnej dojrzałości, musi przejść przez konkretne wybory.
Mi jest bliska pokusa niecierpliwości... Przez jej pryzmat czytam dzisiejsze Słowo.
Z uwagą patrzę dziś na Jezusa kuszonego i chcę poznawać Jego sposób działania: Jego wybory i Jego sposoby walki ze Złym.
Pierwsza pokusa to pokusa cielesna, to potrzeba natychmiastowego zaspokojenia głodu. Jezus wybiera priorytet innego głodu - głodu Słowa Boga. Jego bronią w tej walce jest Słowo Ojca. Jest świadomość, że nie jest sam w tej walce z Szatanem, że Ktoś bliski do Niego mówi, że ta Obecność jest pokarmem.
Druga pokusa to, można powiedzieć, pokusa psychiczna, to potrzeba sukcesu, spektakularnego zaistnienia: "pokaż, co potrafisz", zrobisz wrażenie, nie oprą Ci się... A Jezus wybiera drogę pokory i cierpliwego nauczania uczniów, zgodę na niezrozumienie, odrzucenie, wybiera drogę krzyża. Jego orężem jest zgoda na małość, zaufanie oraz wierność woli Ojca.
Trzecia pokusa to pokusa duchowa, pokusa władzy za cenę pokłonu Szatanowi. Jezus stanowczo odmawia. I wybiera drogę służby (nie władzy). W wielki czwartek uklęknie przed człowiekiem myjąc mu nogi... Jego bronią w tej pokusie jest pewność zależności od Boga i pokora.
Głody moje, pragnienie zaistnienia i chęć panowania - wyłaniają się na drodze, którą idę. To normalne. To potrzebne. Potrzebne, bym wybierała, bym dojrzewała w byciu dzieckiem Boga. Czyli w konkretach:
- bym jak dziecko przyjmowała Opatrzność (czytaj: miłość Ojca), bym jak niemowlę przyjmujące mleko matki, przyjmowała dar Ojca i go pragnęła;
- bym ufała Bogu i Jego prowadzeniu;
- bym z wdzięcznością przyjmowała zależność, bo Ojciec powiedział, że "wszystko Moje do ciebie należy"...
Zacytuję jeszcze słowa Św. Augustyna na temat pokus i dojrzewania w nich:
Życie bowiem nasze w tym pielgrzymowaniu nie może trwać bez pokusy, ponieważ właśnie postęp duchowy dokonuje się przez pokusy. Ten, kto nie jest kuszony, nie może siebie poznać. Nikt też nie potrafi osiągnąć wieńca chwały bez uprzedniego zwycięstwa. Zwycięstwo zaś odnosi się poprzez walkę, a walczyć można jedynie wówczas, gdy się stanie w obliczu pokus i nieprzyjaciela.
Chrystus przemienił nas w siebie wówczas, gdy pozwolił się kusić szatanowi. Czytaliśmy przed chwilą w Ewangelii, że Jezus Chrystus był kuszony na pustkowiu. Tak, Chrystus był kuszony przez diabła! W Chrystusie bowiem ty byłeś kuszony, ponieważ On wziął od ciebie ciało, a tobie dał od siebie swoje zbawienie; z ciebie wziął dla siebie śmierć, a tobie dał z siebie życie; od ciebie przejął na siebie zniewagi, a tobie dał zaszczyty; a więc od ciebie wziął pokusę, a tobie dał swoje zwycięstwo.Podejmuję więc wezwanie wielkopostne i wraz z całym Kościołem w modlitwie kolekty proszę:
Wszechmogący Boże, spraw, abyśmy przez doroczne ćwiczenia wielkopostne postępowali w rozumieniu tajemnicy Chrystusa i dzięki Jego łasce prowadzili święte życie.
"Tajemnica Chrystusa" jest w nas, jest w nas od chrztu świętego! A wielki post jest ku temu, by ją zgłębiać rozumem, sercem i ... życiem. By w życiu rozpoznawać rozwidlenia swojej drogi i wybierać razem z Chrystusem.
Droga służby jest królewską drogą a król to ktoś kto panuje...nie nad innymi, lecz nad sobą. Odpierając pokusy zdobywam siebie pełniej. Dzięki za to rozważanie i za św. Augustyna ( lubię go bardzo)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Hiacynto! Żyjmy mocą Chrystusowego zwycięstwa!
UsuńBardzo mnie wczoraj tąpnęła ta ewangelia...
OdpowiedzUsuń...to dobrze, zwycięstwo Jezusa da Ci moc.
Usuń