... idzie za zgubioną, aż ją znajdzie [...]
„Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”. Łk 15,1-10
Porusza mnie ta przypowieść o zabłąkanej owcy, czy raczej o poszukującym Pasterzu.
To On idzie za nią, to On się cieszy z odnalezienia.
Mam w życiu doświadczenia poszukiwania innych czy troski, by się nie zagubili, tak w sensie fizycznym (na płaszczyźnie duchowej oczywiście też, ale teraz zostaję na tej zewnętrznej). Pamiętam ile radości sprawiał sam widok odnalezionej osoby.
Sama niedawno uczestniczyłam w pewnej zabawie-ćwiczeniu, podczas której zagrałam taką zagubioną owcę. Siedziałam skulona, schowana w ciemnościach za płaszczami, z rodzącym się niepokojem, czy mnie ktoś odnajdzie. Takich kryjówek było wiele a i "owieczek" niemało. Odnaleziona zostałam... :)
Zabawa zabawą, ale nawet kiedy się ma już po 40-tce, uczucia w zabawie pojawiają się i są jak najbardziej prawdziwe.
Dziś jest we mnie wdzięczność do Pasterza. I chcę odnalezienia kiedy się gubię w codzienności: w wyborach, w postawach, czy w uczuciach... Jestem pewna, że "idzie za mną, aż znajdzie". Wiem, że znajdzie i że się ucieszy, a ja wraz z Nim.
Dzięki Ci poszukujący Pasterzu
OdpowiedzUsuńDzięki Ci poszukujący Pasterzu
OdpowiedzUsuń