„To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon.
Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”. Łk 11,29-32
Znaku, potwierdzenia potrzebuję i ja. W różnych wymiarach, w różnych relacjach.
Jonasz słowem przekonał Niniwitów. Nie, inaczej to powiem! Niniwici uwierzyli słowu Jonasza. Uwierzyli po prostu słowu.
Czemu mi słowo nie wystarcza?
Przypomina mi się Ps 85, w którym jest takie zdanie: "Będę słuchał tego, co mówi Pan Bóg". Jakby "tylko" takie postanowienie na wielki post podjąć, to jestem mądrzejsza od królowej Saby...
W kontekście zaś znaku myślę dziś o Eucharystii. To nie tylko znak, to RZECZYWISTOŚĆ Miłości. A my wciąż żądamy od Boga dowodu miłości, dowodu obecności...
Otworzę dziś ucho, chcę usłyszeć "więcej niż Salomona", otworzę dziś szeroko serce, by na adoracji zobaczyć potwierdzenie miłości.
amen:)
OdpowiedzUsuńRadosna
www.cjc.blog.onet.pl