Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź oczyszczony”. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony... Mk 1,40-45
Czy tak ufam Jezusowi, że jestem w stanie Mu powiedzieć: Panie, jeśli chcesz...?
To znaczy zdać się na wolę Pana w każdej sytuacji: i tej w której nie radzę sobie i nie panuję, i bardzo potrzebuję mocnego ramienia, ale i w tej, którą chciałabym zareżyserować sama.
Tej ufności nabiera się poprzez konkretne drobne codzienne zawierzenia: Panie czy Ty chcesz? "Bądź wola Twoja".
Postępowanie według mojej, ludzkiej tylko, motywacji może ograniczyć Bogu możliwości działania. Uzdrowiony trędowaty nie czynił już według woli Jezusa. Nie był Mu posłuszny. Już nie słuchał czego Jezus chce...
Czy moja wiara jest posłuszna, czy moja wiara jest pokorna?
***
Poruszyła mnie homilia o. Pelanowskiego i chcę fragment jej zacytować:
"Opis trędowatego z Księgi Kapłańskiej... Ktoś, kto włóczył się po drogach Ziemi Świętej, mając rozwichrzone włosy, zasłoniętą brodę, będąc obsypany plamami lub obrzękami na skórze i krzycząc: „nieczysty!”, nie mógł być niezauważany. Na kogoś takiego wszyscy zwracali uwagę, i chyba to jest właśnie „trędowate” podejście do życia. Nieczysty jest ten, kto za wszelką cenę chce zwrócić uwagę na siebie! Ktoś może być nieczysty, żądając uwagi innych nawet z powodu doznanego uzdrowienia!
Jezus nie chciał być w centrum uwagi. Nie pławił się w ludzkim uwielbieniu. Zupełnie inaczej zachowuje się trędowaty – on z uzdrowienia uczynił show! Jezus nie tylko dlatego surowo mu zakazywał rozgłaszania cudu, bo chciał być skromny, ale też dlatego, bo chciał uzdrowić trędowatego z przyczyny jego choroby: z chorej potrzeby zwracania na siebie uwagi z jakiegokolwiek powodu. Łatwiej uzdrowić kogoś z trądu ciała niż z trędowatych pragnień i trędowatego myślenia".
Od egocentryzmu wybaw mnie, Panie.
ale czyż to nie cudowne ciągle móc zaczynać od nowa z Nim
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jezus liczy nasze powstawania, nie potknięcia...
OdpowiedzUsuń