Cytuję fragment książki dotyczący wydarzenia zapisanego u Mt 12,46-50:
"...Tymczasem obserwując z daleka Jego poczynania, widzi, że koleje Jego losu zupełnie nie pasują do Jej wyobrażeń. Ogarnia Ją lęk, że wydarzyło się coś, co Jego misję powstrzymuje, opóźnia, zaciemnia. Przestaje rozumieć; chciałaby przynajmniej pomówić z Nim, by światło znów zstąpiło do Jej duszy. Wyrusza więc w drogę, próbując się do Niego dostać. Ale drogę do Niego zamykają inni, anonimowy tłum, który Go otacza i który ma obecnie większe prawo do Syna niż Ona. Więcej jeszcze - dostępu do Niego broni nie tylko tłum, lecz bardziej jeszcze On sam. [...]
Nie rozumie jednak sensu tego odtrącenia. Aż do śmierci Syna nie będzie mogła służyć Mu pomocą, wpływać na Jego decyzje, w żaden sposób kierować Jego krokami, a przede wszystkim nie będzie mogła doświadczać Jego miłości. Jest tak, jakby Syn odebrał Jej wszystko, co dawał do tej pory, nawet to, co otrzymał od Niej. [...]
I tego wszystkiego nie omówił z Nią przedtem w szczerej, intymnej rozmowie. Potrzebuje bowiem Jej braku rozumienia. Dlatego to odtrącenie nie dokonuje się w cztery oczy, w rozmowie, która by wszystko wyjaśniła, lecz publicznie, pośród tłumów, w formie przekazanej relacji. To, co zostało Jej zabrane, natychmiast zostaje przekazane obcemu tłumowi. Wszyscy, których Jezus uważa obecnie za swoją matkę i swoich krewnych, otrzymują z tego, co straciła rodzona Matka [...]".
Przyznaję, że do tej pory traktowałem tę historię, jako semicką skłonność do przesady sformułowań. Przerysowanie opisu pozwala na lepsze wypunkowanie istoty problemu. Nigdy był nie przypuszczał, że wtedy Maryi było cokolwiek odebrane.
OdpowiedzUsuńKsiążka cytowana nie jest komentarzem egzegetycznym, ale kobiecą intuicją kobiety wierzącej, mistyczki. Bardzo mi bliskie kobieco, co pisze.
UsuńZacytowałam fragmencik, nie oddałam sensu całościowego niestety, dlatego odsyłam do książki.
Jednym zdaniem dopowiem, że poczucie osamotnienia Maryi łączy się z nieodczuwaniem obecności Ojca przez Jezusa na krzyżu. Stają się "jednym (Maryja i Jezus) w nocy opuszczenia, a ich wspólne cierpienie wyda doskonałe owoce".
Książka czeka w kolejce na czytanie - stoi na pólce i... chyba mnie Siostra zachęciła. Adrienne von Speyr tworzyła niesamowite teksty :)
OdpowiedzUsuńTo się cieszę! Mam też małą radę. Nie czytaj jej od razu w całości, tylko rozdział i pochodź sobie z tym rozdziałem w głowie i w sercu przez czas jakiś.
UsuńDzięki za radę :)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Fot. poznawanie Maryi...
OdpowiedzUsuńNa Jasnej Górze
Matko
smutnymi oczami
twarzą pociętą
napiętnowaną
zza czarnego werniksu
próbujesz mi coś powiedzieć
co Matko
popatrz
moje oczy też ciemnieją
czas miażdży moją twarz
kopytami wydarzeń
poza werniksuje usta
nie wiem o czym dzisiaj
mam z tobą rozmawiać
może więc nic nie mówmy
przytulmy do siebie twarze
o. Wacław Oszajca (ur. 1947)