"Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat.
Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać.
W owym zaś dniu o nic Mnie nie będziecie pytać". J 16,20-23
Z greki dosłownie tłumaczy się tak: "kobieta... już nie przypomina sobie ucisku z powodu radości, że zrodził się człowiek na świat". Moja Mama wiele razy powtarzała mi prawie takimi samymi słowami tę prawdę, kiedy wspominała o moim narodzeniu.
Ja fizycznie nie rodziłam. A jednak ból czy ucisk "rodzenia" duchowego dobrze znam.
I radość z nowego życia rozradowywała nie raz moje serce.
Z dzisiejszej Ewangelii najbardziej tajemniczym wydaje mi się ostatnie zdanie, słowa o nie stawianiu pytań. Ale czuję, że intuicyjnie wyczuwam ich sens. Bo nie raz już przyszło takie wydarzenie, które przyniosło ze sobą tyle światła, że pytania nabrzmiałe zbladły i popękały jak bańki mydlane.
Czekajmy i wołajmy o Ducha! I przyjdzie. I będziemy tańczyć...
Duchu Święty przyjdź
OdpowiedzUsuńVeni, Creator Spiritus!
Usuń