Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół.
[...] Po to właśnie się trudzę walcząc Jego mocą, która potężnie działa we mnie.
Chcę bowiem, abyście wiedzieli, jak wielką walkę toczę o was, o tych, którzy są w Laodycei, i o tych wszystkich, którzy nie widzieli mnie osobiście, aby ich serca doznały pokrzepienia... Kol 1,24-2,2
Dobrze, że dziś jest o trudzie, walce i pokrzepieniu.
Zmęczenie fizyczne i niedosypianie ostatniego tygodnia daje się we znaki. Znalezienie swego rytmu i zestrojenie rytmu wspólnoty (każdej drogiej mi tu osoby) nie jest takie proste... Łączy się z trudem odnalezienia się w nowych okolicznościach.
Uradowało mnie I czytanie, gdzie św. Paweł mówi o swojej walce, którą toczy za innych, by doznały ich serca pokrzepienia. Odnajduję w tym Słowie zapewnienie, że ktoś w Ciele Kościoła "niesie" też mnie, moje serce przez walkę wewnętrzną kogoś innego doznaje pokrzepienia. Ale też moje cierpienia nie są bezowocne: walka mego serca da pokrzepienie innym.
Za tę wymianę dzięki Ci, Panie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz