„Gdy twój brat zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź ze sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków opierała się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.
Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Dalej zaprawdę powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”. Mt 18,15–20
Ważny aczkolwiek trudny temat upominania, zgody i wspólnoty.
Ważny, bo jedno i drugie, i trzecie dotyka i dotyczy mnie osobiście. Dobrze, że na początek posługi Jezus przypomina mi podstawowe zasady z którymi się nie dyskutuje, ale je przyjmuje.
Jednak to co mnie umacnia w dzisiejszym Słowie, to ostatnie zdanie, mówiące i zapewniające o obecności Jezusa.
Ks. Sekściński wyjaśniając Ewangelię podkreśla, że żydowski kontekst perykopy wskazuje na przywódców wspólnoty Kościoła, kształtujących jej życie. Jezus naucza, że kiedy pełnią swój urząd i wspólnie podejmują decyzje związane z Kościołem, to za ich decyzjami stoi moc Boża.
Zacytowałam to zdanie komentarza, gdyż w dzisiejszych czasach ono jest ważne, kiedy tracimy z oczu Boży wymiar Kościoła a skupiamy się bardziej na instytucjonalnym wymiarze ludzkim.
Fot. W cztery oczy zacząć trzeba z Jezusem i posłuchać Jego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz