Jezus rzekł do swoich uczniów: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je". Mt 16,24n
Krzyż swój...
To prawdziwa asceza nieść swój krzyż, naśladując Jezusa.
Bóg nam (mi) krzyży nie zsyła, Bóg nie szuka naszego cierpienia, ale Bóg schodzi do naszej codzienności, schodzi do naszych trudów, do naszych relacji. Schodzi do naszego serca, by je obdarzyć swoją miłością, by ono w tych wszelkich trudnych sytuacjach potrafiło kochać, potrafiło stracić... by żyć pełnią Życia otrzymywanego od Ojca.
Nie jest łatwo, zwłaszcza, gdy ktoś bliski skrytykuje, posądzi, obmówi... Wtedy raczej chcę sama brać swoje życie w swoje ręce. Wtedy łatwiej się obrazić, zamknąć, obwarować... inaczej mówiąc: zachować swoje.
Dobry Pasterz czuwa i cnotę nadziei podsuwa na czas, by jako tarcza obronna zadziałała przed zamknięciem się własnym. Przecież nadzieja, to pewność, że zwycięstwo już jest przesądzone! Jezus zwyciężył świat i my w Nim zwyciężamy.
Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości,
Serce Jezusa, w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności,
Serce Jezusa, z którego pełni wszyscyśmy otrzymali, zmiłuj się nad nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz