Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie... (Mt 6,7-15)
Napisałam ten wiersz przed laty, a teraz jakoś się wydobył ze sterty papierzysk:
Boża matematyka na karuzeli oparta
Jeden pracował dzień
drugi godzinę
- zapłata ta sama
Jeden dostał dziesięć
drugi jeden
- a Ty pytasz nie "ile", ale "czy" pomnożył
Jeden mówi "nie chcę", a idzie
drugi entuzjasta
- a jednak zawodzi
Szuka ktoś wielkości
wskazujesz mu dziecko
Ktoś zbiera życie całe
i ma puste konto
ktoś daje, niewyczerpanie
Poniżenie - wywyższenie
zawrót głowy
jak na karuzeli - do góry nogami
W sercu pragnę ukryć swą nędzę
a Ty wydobywasz...
... jeszcze wciąż się boję
tej Twojej karuzeli...
10 lat temu pisane, a ten zawrót głowy pozostał niezmienny :)
Dopisek dzisiejszy (też matematyczny):
U Ciebie nie ma "równa się"
kiedy się równa...
Jak więc rachować?
- stawiam pytanie -
odpowiadasz śpiesznie:
MIŁOSIERDZIEM
Ładne :) Może powinnaś wrócić do pisania wierszy...?
OdpowiedzUsuńTo samo przychodzi, kiedy chce... :)
Usuń