"Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi".
Rzekł mu Jezus: "Przyjdę i uzdrowię go".
Lecz setnik odpowiedział: "Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a sługa mój odzyska zdrowie..." Mt 8,5-11
Jest wołanie i jest natychmiastowa odpowiedź Jezusa: "przyjdę i uzdrowię".
A jednak cud wydarza się wcześniej, Jezus nie musiał wejść do domu.
Pokora setnika, to raz - on wie, że nie jest godzien łaski nawiedzenia Pana. Ale druga sprawa, to jego wiara, która zadziwiła nawet Jezusa.
"Już i jeszcze nie" - to napięcie, które należy do chrześcijaństwa w tym świecie.
Już jesteśmy odkupieni, już mamy Boga na wyciągnięcie ręki w Eucharystii, już możemy żyć miłością, już Jezus panuje po prawicy Ojca...
Ale jeszcze nie widać w nas pełni zbawienia, jeszcze potykamy się o swoje słabości i innych, jeszcze jest zasłona na naszych oczach i nie widzimy Obecnego..., jeszcze wciąż czekamy na paruzję...
Wiara setnika doprowadziła do uzdrowienia już, zanim jeszcze Jezus ruszył...
Chcę dziś i w całym adwencie, żyć świadomie tym napięciem pomiędzy "już i jeszcze nie". Chcę dostrzegać już konkretne łaski tego dnia i dziękować za nie a doświadczając wciąż jeszcze braku, wołać z głębi serca: "Marana Tha".
Fot. z internetu
Dziękuję...
OdpowiedzUsuń