Jezus pełen Ducha Świętego powrócił znad Jordanu i czterdzieści dni przebywał w Duchu na pustyni, gdzie był kuszony przez diabła... Łk 4, 1-13
To przebywanie Jezusa w Duchu na pustyni jest ważnym słowem dla mnie. Ja też jestem od chrztu, od bierzmowania obdarowana tymże Duchem. Ten Duch, to wielka moc Miłości, która stanowi moją tożsamość - tożsamość dziecka Ojca.
I tylko w tym Jezusowym Duchu mogę zwyciężyć każdą pokusę walącą w poczucie mojej wartości, przynależności; walącą w moją słabość, w moje potrzeby; ukazującą mi iluzje szczęścia.
Tylko będąc w miłości Trójjedynej mogę obronną ręką wyjść z tej walki, która trwa i trwać będzie.
"Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu" - refren dzisiejszego psalmu responsoryjnego.
Druga sprawa, to wyznanie wiary, o które dopomina się II czytanie (a I-sze pokazuje wyznanie wiary w Starym Prawie). Jest ono możliwe, bo słowo wiary jest w moim sercu, jest na moich ustach. Jeśli w Duchu je wypowiadam, jestem zwycięzcą z Jezusem.
"Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony" (Rz 10, 8-13)
Zacytuję tu słowa rozważania z Oremusa:
"aby się nie odciąć od Źródła, trzeba wyznać wiarę w Źródło, nawet za cenę wyczerpującej walki z "ojcem kłamstwa".
I na koniec przypomnę początek dzisiejszej kolekty:
"Wszechmogący Boże, spraw, abyśmy przez doroczne ćwiczenia wielkopostne postępowali w rozumieniu tajemnicy Chrystusa..."
Tajemnica Chrystusa... mamy ją poznawać i postępować (iść) w niej.
Tajemnicą Chrytusa - tak rozumiem to dziś - jest MIŁOŚĆ Ojca i MIŁOŚĆ człowieka. Postępować w miłości. Dla mnie znaczy iść za Barankiem w codzienności. Doświadczając Miłości, sycić się nią i udzielać innym.
***
coś z archiwum wyciągnęłam z 2008 roku
takie myśli nieuczesane...
Moje kuszenia (Mt 4, 1-11)
dotyczy głodu; zaufania; posiadania
Te kuszenia to jest sprawa widzenia,
patrzenia na siebie, na Boga, na stworzony świat.
Bo każdy ma swoją pustynię
i każdy swego oszczercę.
Ileż słów w ciągu dnia słyszysz
wokół siebie, w sobie...
Czy rozpoznajesz kto mówi?
A to jest tak ważne
jak równowaga na linie,
bo ktoś Jeden-Jedyny stwarza, jednoczy
a ktoś inny przebiegle dzieli.
„Spraw, by te kamienie stały się chlebem”
Słyszę w tym też siebie...
...by te kamienne serca wreszcie dały mi siebie...
Znam głód chleba, głód człowieka, głód miłości
Ile tych głodów do zaspokajania?
Za tym wszystkim głód nienasycony – to ślad Nieskończonego w nas –
więc zostaw te kamienie, zostaw ludzkie serca – nie nasycą!
SŁOWO stało się Chlebem,
Byś codziennie iść mogła dalej...
Z niezaspokojonym głodem.
„Napisane jest, że Aniołowie nosić Cię będą...
Rzuć się więc w dół, jeśli jesteś Synem Bożym”
Kto mi to mówi i po co?
– znowu salto na linie! –
Więc weź ster w swoje ręce i wybierz:
czy chcesz odpowiadać na oczekiwania
czy chcesz pielęgnować postawę zaufania?
Zaufanie Słowu – powiedział mi przecież – „jesteś Synem”,
faktu bycia Synem nie trzeba udowadniać!
(z faktami się nie dyskutuje!)
I pamiętaj, że ufności się też nie udowadnia nikomu
ona jest jak Miłość, która nie szuka poklasku i nie unosi się pychą...
Ufność się rodzi...
– jej matką jest radość z samego siebie –
z faktu, że jest się umiłowanym Dzieckiem Bożym.
„Upadnij i oddaj mi pokłon”
Owszem, upadam czasem boleśnie
ale pokłon należy się Bogu!
Proszę Cię, mój Panie:
Niech każdy mój upadek będzie z drogi krzyżowej
a nigdy pokłonem i chęcią posiadania,
posiadania bogactw, szacunku, władzy, człowieka itp...
Jestem Synem i wiem, że
„wszystko Twoje jest moje” (por. Łk 15, 31),
bo i moje jest Twoje
jest Twoim darem
Ojcze mój!
(Zawichost I NWP, 10 lutego 2008 roku, Baranka)
Miłość do Ojca i miłość do człowieka zaprowadziła Chrystusa na krzyż. Ojciec z miłości( niejako w nagrodę) dał Synowi Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie i tron po Swojej prawicy.
OdpowiedzUsuńMoja miłość ma podążać tą samą drogą. Amen.
Amen.
UsuńW naszym dziś mamy świadczyć, że jesteśmy napełnieni Miłością
OdpowiedzUsuńtak jest, właśnie w naszym dziś
UsuńPiękne te rozważania z 2008 r. Odnajduję w nich siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
baranek
:)
UsuńTo przedziwne jak my razem jesteśmy JEDNO-MYŚLNE.Czytałaś może moje dzisiejsze rozważanie? Jest w tej samej myśli,w tym samym nurcie....Pozdrawiam Baranko!
OdpowiedzUsuńByłam, czytałam, chciałam napisać słowo, napisałam, ale chyba nie przyjęło się... Drugi raz próbowałam, padł komunikat, że to już napisane.
UsuńA chodziło o wołanie: Veni Sance Spiritus!
Cieszę się, że jesteś Okruszku drogi. :)
Choruje trochę,ale mam nadzieję,że się wkrótce pozbieram.Myślę i pamiętam !Komentarz się przyjął,czasami nie wiem dlaczego muszę najpierw zatwierdzić na otwartym blogu,dopiero wskakuje oczekujący komentarz.
Usuń