To mówi Pan Bóg:
«Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa». Iz 55,10-11
Właśnie nocą spadł śnieg. Spadł z pewnym posłannictwem :) Jest błogosławieństwem dla ziemi. Ziemia przyjmuje jego wilgoć.
A Słowo też, czy przede wszystkim, ma dokonać tego, co zamierzył Wypowiadający.
Jezus w Ewangelii mówi dziś o modlitwie, mówi o relacji do Ojca (Mt 6,7-15).
Powtarzam modlitwę "Ojcze nasz" kilka razy dziennie. Czy moje serce, tak jak ziemia, jest w stanie przyjąć "wilgoć" tego Słowa? Czy świadomość Ojca i moja postawa wraca miłością do Tego, który wie o mnie, zanim Go poproszę?
moje serce się bardzo rozradowało Słowem które mamy na dzisiaj, każdym, do ostatniego. Nakarmiło mnie :)
OdpowiedzUsuńI świetny komentarz (z Asyżu):
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/rozwazania-na-wielki-post-2013/art,14,przyjmij-slowo-daj-wiare-19-02-2013.html
Zosia
To dzisiejsze Słowo daje nadzieję, mam nadzieję, że dociera niebezowocnie też do tych , którzy je przypadkiem ( choć nie ma przypadków oprócz tych w gramatyce ) usłyszą.
OdpowiedzUsuńDziś wypełniły się słowa Boga ( z Izajasza ) we mnie. Usłyszane wczoraj Słowo z właściwym komentarzem, wydało owoc dzisiaj, w postaci ofiarowania Mszy Świętej z komunią za chorą sąsiadkę. Chwała Panu za Słowo pod zasiew.
OdpowiedzUsuń