Jedna myśl z Chrztu Pańskiego.
Depresja Jordanu - najniższe miejsce na ziemi. Innymi słowy - największa dziura na ziemi.
Wniosek prosty: nie ma takiego miejsca w nas, "dziury" w nas najciemniejszej, którą by się brzydził Jezus, nie ma miejsca do którego by nie zszedł.
Schodzi tam, by nasz mrok przemienić, uświęcić nas, by to co niosło śmierć odwrócić ("Jordanie czemu bieg swój odwracasz?..." Ps 114)
Od chrztu jesteśmy umocnieni łaską i nieustannie strzeżeni na drogach życia (modlitwa obrzędu chrztu dzieci).
***
Trochę lektury:
"Ewangelia opowiada, że Pan przyszedł nad brzegi Jordanu, aby dać się ochrzcić; chciał też, by w nurtach tej rzeki spłynęła na Niego tajemna moc Boża.
Już sama kolejność tych tajemnic wymaga, aby dzisiejsza uroczystość następowała po dniu Narodzenia Pańskiego i była w tym samym czasie co i pierwsza, choć sporo lat upłynęło pomiędzy przyjściem Pana a Jego objawieniem się światu. Sądzę też, że i dzisiejszą uroczystość można nazwać dniem Narodzenia Pańskiego.
Jego przyjście na świat było narodzeniem się dla ludzi, a Jego chrzest był objawieniem się mocy Bożej. Najpierw Pan narodził się z Dziewicy, teraz zaś ukazuje się jako Syn Boży. Gdy się narodził, Maryja, Jego Matka, z miłością tuliła Go do serca; a przy chrzcie, gdy ukazuje się w Nim tajemna moc Boża, Bóg Ojciec mówi Mu o swej miłości: "Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. Jego słuchajcie". Tak więc Matka pieści Go jako dziecię na swym łonie, Ojciec zaś z miłością świadczy o Nim jako o swym Synu. Matka ukazuje Go mędrcom, aby Mu hołd złożyli, Ojciec objawia Go narodom, aby Go uczciły.
Przyszedł więc Pan, aby przyjąć chrzest, i zechciał, by woda obmyła Jego święte ciało. Ale mógłby ktoś powiedzieć: przecież On jest święty, dlaczego więc chce być ochrzczony? Posłuchaj zatem: Chrystus jest ochrzczony nie po to, aby być uświęcony przez wodę, lecz aby uświęcić wodę, i oczyszczeniem, któremu się poddał, oczyścić nurty, których dotykał. Poświęcenie Chrystusa, które się tam dokonało, jest więc w swej istocie poświęceniem wód.
Kiedy bowiem Zbawiciel zstępuje w wody, już wtedy zostają one oczyszczone, aby służyły do naszego chrztu. Źródło staje się czyste, by z niego płynęła dla przyszłych pokoleń łaska oczyszczenia. Chrystus pierwszy poprzedza nas na drodze chrztu, aby lud chrześcijański ufnie poszedł za Nim.
A oto zapowiedź tej tajemnicy: słup ognia wyprzedzał synów Izraela przez Morze Czerwone, torując im w ten sposób bezpieczną drogę; posuwał się na czele, aby przygotować przejście. Powyższe wydarzenie było obrazem chrztu, jak to stwierdza apostoł Paweł. Zaiste, był to swego rodzaju chrzest: obłok okrywał Izraelitów, a woda ich unosiła.
Lecz to wszystko było dziełem Chrystusa. Wówczas, w słupie ognia, szedł On na czele synów Izraela przez morze, a w dniu swego chrztu pierwszy wskazuje drogę ludowi chrześcijańskiemu. On jest tym słupem ognia oświecającym niegdyś drogę tym, którzy za Nim postępowali, teraz zaś oświeca On serca wierzących. Niegdyś wytyczył On przejście przez fale morskie, obecnie otwiera bezpieczną drogę przez wodę i wiarę." (św. Maksym)
No to zmusiłaś mnie Baranko, do przypomnienia sobie położenia geograficznego Jeziora Tyberiadzkiego z Jordanem i depresją :).
OdpowiedzUsuńDepresji nie dostałam, bo zapominać w moim wieku to raczej normalka a jak nie, to nazywają taki stan otępieniem starczym. :).
Pięknie dziękuję za notkę,za uświadomienie nam, że Jezus wszedł tak nisko, by nas podźwignąć z naszej nędzy( dziś uczynił to skutecznie ), by poprzez krzyż wydźwignąć nas aż do niebios bram. Dziękuję Ci Jezu za doświadczenia dnia wczorajszego i dzisiejszego i za Sakrament Pokuty i Eucharystię.
"...nie ma takiego miejsca w nas, "dziury" w nas najciemniejszej, którą by się brzydził Jezus, nie ma miejsca do którego by nie zszedł." - "nie zszedł", czyli nie umarł z nami w tym miejscu, w tej "najciemniejszej dziurze"...
OdpowiedzUsuń