Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Mt 9,9-13
Maglują mnie ostatnie dni. Albo inaczej pozwalam, by maglowały.
Ale też magluję innych.
Wyłapuję więc podskórnie, że te słowa o miłosierdziu są skierowane do mnie. Muszę i chcę je w sobie rozkodować. Bo dla każdego serca mogą znaczyć coś innego.
Ja je czytam w kontekście też I czytania Ef 4, które wzywa konkretnie nazywając to, czego Pan oczekuje: abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości.
Sama się zastanawiałam ostatnio nad tym, co robić powinnam, do czego zostałam wezwana. I dalej nie wiem :)
OdpowiedzUsuńW przyszłym tygodniu jadę do odległego o 700 km Krakowa, by zacząć tam studiować. Nie mam pojęcia, dlaczego akurat tak - kiedy mnie pytają, mówię: tak wyszło :-) Przez całe LO mówiłam, że będę studiować w Toruniu... I polonistykę, albo psychologię, a na filozofii skończyło :-)
Ostatnio dużo się zastanawiam nad tym, co potem. I nie wiem. Nawet notkę poświęciłam powołaniu. Wczoraj. Śmieszne trochę, jak Liturgia Słowa wpisuje się ostatnio w moje uczucia... Albo nie - jak moje uczucia wpisują się w Liturgię Słowa? Nie wiem, ale to... dziwne :-)
Proszę o modlitwę - bym nie zaprzestała na analizie. Czyny, a nie słowa.
Pozdrawiam z radością, pamiętając i wspierając,
A.
Droga do Krakowa... niech będzie błogosławiona.
UsuńCo potem, nie wiesz. ON to wie. Przeczytałam Twoją notkę o po-wołaniu. Będę się modlić za Ciebie.
Słuchaj... On mówi.