niedziela, 16 września 2012

16 IX, po ludzku li tylko?

W drodze pytał uczniów: "Za kogo uważają Mnie ludzie?" [...]
I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie...
Mk 8, 27-35

Za kogo uważam Jezusa? Jaki jest mój Bóg?
Jego obraz w moim sercu bardzo to serce kształtuje. Czy bliski Bóg, to znaczy pasmo sukcesów? Tak po ludzku wieku sądzi i mi się to niestety przydarza.
A jeśli Syn Człowieczy cierpi i jest odrzucony, to i mój los - w przynależności do Niego - prowadzi przez cierpienie, przegraną, których po ludzku nie chcę!
Jestem w drodze za Jezusem, za moim Barankiem. Chcę być z Nim w Jego radości chwały, dlatego zostanę też przy Nim w Jego odrzuceniu. Choć po ludzku to nie proste i częstokroć łez kosztuje. Ale otwierając myślenie na sprawy Boże, słyszę zapowiedź zmartwychwstania, w które wierzę, że jest moim udziałem od chrztu...

***
Trochę lektury:
Wiemy przecież, że przez całe wieki, także dzisiaj, chrześcijanie posiadający właściwe wyznanie wiary ciągle muszą być pouczani przez Pana, że we wszystkich pokoleniach Jego droga nie jest drogą ziemskiej władzy i chwały, lecz drogą krzyża. Wiemy i widzimy, że również dzisiaj chrześcijanie - my sami - bierzemy Pana na stronę, by Mu powiedzieć: "Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie!" (Mt 16,22). A ponieważ wątpimy, czy Bóg będzie bronił, próbujemy wszelkimi sztuczkami sami temu przeszkodzić. Dlatego i nam Pan musi od czasu do czasu powtarzać: "Zejdź mi z oczu szatanie! (Mt 8,33). I w ten sposób cała ta scena nie przestaje być niepokojąco aktualna. Bo u podstaw naszego myślenia ciągle pojawia się nie Objawienie, które powinniśmy przyjmować wiarą, lecz "ciało i krew". (Ratzinger Joseph, Jezus z Nazaretu, cz. 1, s. 250).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz