"... A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie". Łk 21,25nn
Pisałam rok temu, na początku adwentu:
Nie da się odwagi zagrać, albo ona jest, albo jej nie ma. Zawsze coś zdradzi, jeśli zechcemy udawać.
Żeby Słowo spełniło się we mnie, bym mogła się wyprostować i nabrać ducha, trzeba by mnie wypełniło miłosne oczekiwanie.
Jezus przyjdzie i nie spóźni się. Nie mam więc czego się lękać, On jest Królem Wszechświata.
Ale czy ja Go oczekuję w moim dziś? - oto jest pytanie...
Jezus przychodzi, by mnie (ciebie) odkupić, ocalić.
Nabieram ducha i podnoszę dziś głowę świadomie, pomimo wielu, wielu trosk.., doświadczenia nieporozumień i spotwarzania. Jestem pewna, że Jego przyjście rozjaśni wiele i wtedy każdy otrzyma nagrodę. A dziś jeszcze diabeł mąci i dzieli... Ale nie znajdzie on nic do zabrania, nie oddam! I moich mu nie oddam, w przebaczeniu ich uchronię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz