Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: "Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?" [...]
Rzekł do niej Jezus: "I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!" J 8,1-11
Pierwsze zdanie tej perykopy nadało ton mej medytacji.
Zrozumiałam dlaczego Jezus tak niby lekko przebacza, można by zarzucić, że bagatelizuje grzech...
Był nocą na Górze Oliwnej!!! Skojarzenie jednoznaczne z modlitwą w Ogrójcu, która jeszcze przed nim. Jednak każda modlitwa, rozmowa z Ojcem uświadamia Mu, jaka będzie cena powrotu grzechnego człowieka do Ojca.
Kobiecie, która była blisko śmierci, kamienie w rękach tych, którzy ją przyprowadzili nie pozwalały jej się łudzić, że żyć będzie. A jednak Ktoś darował jej życie. Ten Ktoś, kto ODDAŁ WŁASNE ŻYCIE na krzyżu za nią, za ciebie, za mnie...
Bóg jest MIŁOSIERNY, ale najpierw jest SPRAWIEDLIWY (cena uiszczona i to Jezus ją zapłacił).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz