„Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko...". (Łk 10,25-37)
Trzy osoby widziały to samo: "zobaczył go". Przy trzeciej osobie Ewangelista zapisał, że nie tylko zobaczył, ale wzruszył się głęboko. To samo sformułowanie "wzruszył się głęboko" pojawi się u Łukasza w rozdziale 15-tym, kiedy będzie opisywał reakcję ojca na powrót marnotrawnego syna.
W słowach papieża Franciszka: Za uczynkami miłosierdzia co do ciała idą uczynki miłosierdzia co do duszy: wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzeszących upominać, strapionych pocieszać, urazy chętnie darować, krzywdy cierpliwie znosić, modlić się za żywych i umarłych. W przyjęciu osoby usuniętej na margines, która została zraniona na ciele i w przyjęciu grzesznika zranionego na duszy, stawką jest nasza wiarygodność jako chrześcijan. - widzę taką samą postawę widzenia i wzruszenia, które porusza człowieka ku działaniu, ku miłosierdziu.
Panie, proszę Cię, aby moje oczy były miłosierne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz