Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje.
Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych... Mt 18,1-14
Jeśli się nie odmienimy i nie staniemy jak dzieci... Greka używa tu słów konkretniejszych: "jeśli nie zawrócicie..."
Pęd rozwoju idzie zazwyczaj w samodoskonałość, w samorealizację i mnie też to zwodzi. Wydaje się, że im będę silniejsza, im bardziej na sobie będę mogę polegać, tym będzie lepiej, tym większa będę w królestwie Bożym.
A jest dokładnie odwrotnie, dlatego muszę zawrócić.
Zawrócić ku dziecięcej prostocie, ku dziecięcemu zaufaniu, ku powierzeniu się Ojcu.
Dziękuję więc Bogu za ostatni czas, czas doświadczenia słabych swych stron: niemocy, zależności, ubóstwa, potrzeby przyjęcia, przykrości odrzucenia itp... Przychodzi pokusa, by tym gardzić w sobie, by nie przyjąć siebie w tym doświadczeniu. Jest to pokusa, bo to przecież miejsce dla łaski!
Jest we mnie słabość i niemoc dziecka, jest we mnie też spontaniczność i otwartość dziecka. Są pragnienia i nieporadność. I nie patrzę na to tylko od strony psychicznej, patrzę na to od strony duchowej. Po prostu w tej psychicznej niemocy staję jako dziecko przed Ojcem i wiem, doświadczam, że mnie miłuję, że mnie prowadzi, że to On działa, też przeze mnie.
Z wiarą słuchałam słów I czytania i wiem, że odnoszą się też do mnie:
"Sam Pan, który pójdzie przed tobą, On będzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci. Nie lękaj się i nie drżyj!" (Pwt 31, 1-8)
Oddal Panie lęki od mojej Mamy
OdpowiedzUsuńAmen.
Usuń