Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. J 12, 24-26
O ziarnie jestem przekonana, ale kiedy tym ziarnem jestem ja sama... to zaczyna się niestety powątpiewanie.
A jednak jest to prawda, wiem z własnego doświadczenia, że gdy umieram dla grzechu, dla egoizmu, dla siebie... rodzi się we mnie owoc miłości. Staje się coś żyjącego...
***
Trochę lektury:
Na pierwszy rzut oka ziarno gorczycy wygląda na małe, zwyczajne i godne pogardy. Nie ma smaku, nie wydaje zapachu, nie pozwala domyślić się jego łagodności. Ale kiedy zostaje rozgniecione, wydaje woń, ukazuje swój wigor, ma smak płomienia i pali z takim żarem, że zadziwia wielkim ogniem ukrytym w tak małym ziarenku...
Podobnie wiara chrześcijańska zdaje się być na pierwszy rzut oka mała, powszechna i słaba. Nie ukazuje swojej mocy, nie popisuje się swoim znaczeniem.
Ale kiedy jest miażdżona różnymi doświadczeniami, ukazuje swój wigor, promienieje energią, płomienieje swoją wiarą w Pana. Boski ogień porusza nią z takim żarem, że sama płonąc, rozgrzewa tych, którzy ją dzielą... (św. Maksym)
Dziękuję za przemyślenia -bardzo cenne
OdpowiedzUsuń