Słuchałam dziś konferencji o małżeństwie, którą głosiło małżeństwo. Kilka myśli zapamiętanych.
- pytanie: nasze życie powołanie czy samorealizacja?
Jeśli powołanie, to wyruszenie w drogę zawsze zawiera element ryzyka. Też łączy się ze słuchaniem, bo jeśli Ktoś powołuje, to trzeba Go słuchać, bo ma plan.
A jeśli samorealizacja, to kręcimy się w kółko... Nawet jeśli pokonuje się kolejne schody, to i tak się kręci się wokół siebie.
- nikt chrześcijaninowi nie obiecał łatwego życia
Kiedy jest trudno, nie ma co się dziwić, jesteśmy na pierwszej linii walki duchowej. Na szczęście wiadomy jest wynik tej walki, ale swoje musimy przeżyć.
- dzień ślubu - kres czy początek wielkiej przygody?
Dziwne ale prawdziwe, że większość bajek, filmów kończy się tym, że dopieli swego, że się pobrali, że to niby cel... A przecież właśnie przygoda się rozpoczyna.
- małżonkowie są dani sobie, są dla siebie własnością, ale dzieci są im dane na jakiś czas, są im pożyczone :), nie są ich własnością
- każda roślina nie podlewana usycha, tak i relacja małżeńska
Dawać sobie nawzajem czas i obecność.
Lepiej, żeby rodzice razem się mylili co do dzieci, niż każdy ciągnął w inną stronę.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz