Tą świątynią jestem ja. I w niej (to jest we mnie) jest jeszcze przedsionek pogan, w którym kupczę Bogiem...
A ON przychodzi na różny sposób: w wydarzeniach, słowach, słabości... i tym wszystkim, jak biczem rozwala mój "ład".
A ja - tak na serio - to jestem Mu wdzięczna. Bo choć czasem boli, już wiem, że jest "po mojej stronie"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz