... Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie pod sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia... (J 5, 17-30)
Może za mało jest w nas słuchania Jezusa, a za dużo słuchania ludzkich słów... Może za mało jest przejęcia się Ewangelią, a za dużo ludzkimi poglądami... Może za mało jest wiary, a za dużo wyrachowania...
Właśnie przeczytałem list, jaki napisałem w Wielki Piątek 2014 roku po Drodze Krzyżowej ulicami Starówki:
"Tegoroczna Droga Krzyżowa była wyjątkowa – przecież za tydzień będzie kanonizacja Ojca Świętego, więc jemu była ona poświęcona. Na poszczególnych stacjach były odtwarzane jego homilie, a komentator wspominał wydarzenia z jego życia. W pewnej chwili komentator wspominał ten moment, w którym Jan Paweł II próbował w oknie pałacu powiedzieć coś do zgromadzonych wiernych, ale już mu się to nie udało. I zacytował słowa Papieża, gdy zwracał się do Boga, że jakim to on jest sługą, skoro w ogóle nie panuje nad swoim organizmem i nie może nim służyć. Ale nie moja, lecz Twoja wola... " W liście opisałem także to, jak w pewnym momencie się zachwiałem na idealnie równej drodze; a zachwiałem się tak, że moja córka zastanawiała się, jaką dźwignią będzie musiała mnie podnieść, gdy upadnę - ja jednak nie upadłem. A list kończył się tak: "Aniu, wspaniałe są takie doznania - my sami nic nie możemy, wszystko jest w Jego rękach, ale On nas wybiera właśnie takimi, jakimi jesteśmy. I jesteśmy Mu potrzebni tacy, jacy jesteśmy. Nam się tylko wydaje, że potrafimy chodzić – chodzimy tylko dlatego, bo On nas podtrzymuje. Ale to takich nas wspiera – choćby nawet nam się wydawało, tak jak wtedy Janowi Pawłowi, że już nie mamy jak Jemu służyć... Ważne jest tylko byśmy mieli taką samą ufność, jaką miał Jan Paweł II, we wszystkim, co On nam w naszym życiu wyznaczył. "
Od rana zastanawiałem się, jak się wpisać pod tą notką, ale gdy to przeczytałem, wiedziałem już jak :)
Właśnie przeczytałem list, jaki napisałem w Wielki Piątek 2014 roku po Drodze Krzyżowej ulicami Starówki:
OdpowiedzUsuń"Tegoroczna Droga Krzyżowa była wyjątkowa – przecież za tydzień będzie kanonizacja Ojca Świętego, więc jemu była ona poświęcona. Na poszczególnych stacjach były odtwarzane jego homilie, a komentator wspominał wydarzenia z jego życia. W pewnej chwili komentator wspominał ten moment, w którym Jan Paweł II próbował w oknie pałacu powiedzieć coś do zgromadzonych wiernych, ale już mu się to nie udało. I zacytował słowa Papieża, gdy zwracał się do Boga, że jakim to on jest sługą, skoro w ogóle nie panuje nad swoim organizmem i nie może nim służyć. Ale nie moja, lecz Twoja wola... "
W liście opisałem także to, jak w pewnym momencie się zachwiałem na idealnie równej drodze; a zachwiałem się tak, że moja córka zastanawiała się, jaką dźwignią będzie musiała mnie podnieść, gdy upadnę - ja jednak nie upadłem. A list kończył się tak:
"Aniu, wspaniałe są takie doznania - my sami nic nie możemy, wszystko jest w Jego rękach, ale On nas wybiera właśnie takimi, jakimi jesteśmy. I jesteśmy Mu potrzebni tacy, jacy jesteśmy. Nam się tylko wydaje, że potrafimy chodzić – chodzimy tylko dlatego, bo On nas podtrzymuje. Ale to takich nas wspiera – choćby nawet nam się wydawało, tak jak wtedy Janowi Pawłowi, że już nie mamy jak Jemu służyć... Ważne jest tylko byśmy mieli taką samą ufność, jaką miał Jan Paweł II, we wszystkim, co On nam w naszym życiu wyznaczył. "
Od rana zastanawiałem się, jak się wpisać pod tą notką, ale gdy to przeczytałem, wiedziałem już jak :)