Wchodzę w Wielki Tydzień.
Próbuję iść za Jezusem, za Barankiem. Próbuję iść za Nim wewnętrznie.
Iść za Tym, który "dla nas stał się posłuszny aż do śmierci, a była to śmierć na krzyżu".
Stał się dla mnie, ze względu na mnie POSŁUSZNY...
Posłuszeństwo... Coś co następuje po SŁUCHANIU... On słuchał Ojca i Go posłuchał...
Jak z moim słuchaniem?
"Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie". Iz 50,4 Czy więc słucham? Czy słyszę? Czy jestem po-słuszna?
Na pewno chciałabym, bo wtedy jest pewność, że "wstydu nie doznam" (Iz 50,7).
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz