Znowu u Marii i Marty :).
Marta uwijała się, tak mnie dziś ten czasownik zatrzymał. Widzę też w nim (i w niej - w Marcie) siebie.
Dać tylu chłopom jeść, nie prosta sprawa :).
Jednak znowu Jezus dopomina się o serce. O to coś, co łączy mnie z Nim najgłębiej. I pomimo wszystko, co czynię, czy czego nie czynię, pomimo grzechu, czy zaniedbania. Pomimo nieumiejętności kochania, pomimo braku efektów... Jest i we mnie coś z Marii, słuchającej Jezusa, siedzącej u stóp i potrzebującej tego SŁUCHANIA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz