We mnie odnajduję obu tych synów.
Jest we mnie owo "tak", które niewiadomo kiedy zmienia się na niedopełnienie zobowiązania... Co gorsza, czasem nawet tego już nie uchwycę, że jestem niespójna w tym, co robię i co mówię. A to jest nowotwór duchowy i prowadzi do śmierci wewnętrznej. Tego nie chcę w życiu i modlę się dziś o spójność.
Jest we mnie i owo "nie chcę", choć obowiązki swoje mam i rozpoznaję wyzwania, które wołają o ich podjęcie. Opamiętanie się jest dla mnie powrotem do relacji Ojciec-dziecko, spojrzeniem w oczy Tego, który kocha i ... "odwagą wystąpienia przeciw sobie" (jak precyzyjnie ktoś nazwał dziś tę zmianę swego zdania). Własne spotkanie ze sobą w swoim "nie chcę", może się stać w wolności nowym "chcę". Przez łaskę miłości. Takie doświadczenie w sobie też mam. I daje ono poczucie sensu i szczęścia.
Fot. dziecko na łonie ojca
a ja zwykle nic nie mówię. a idę czasami.
OdpowiedzUsuńa zauważyłaś, że nie ma tu trzeciego syna, który i mówiłby i czyniłby?
UsuńTen Jedyny sprawiedliwy, jest opisany w dzisiejszym drugim czytaniu...
no bo po naszej stronie świata tacy synowie nie istnieją.
Usuńwciąż dorastamy
Usuń