«Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. I dlatego ja sam nie uważałem się za godnego przyjść do Ciebie. Lecz powiedz słowo, a mój sługa będzie uzdrowiony.
Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź», a przychodzi... Łk 7,1-10
A ja? Czy uważam się za godną, by przyszedł do mnie?
Może to przyzwyczajenie sprawia, że nie przekonywująco już nawet wobec siebie samej brzmią słowa, które wypowiadam przed Komunią: "Panie, nie jestem godzien...".
A przecież prawdą jest, że nie jestem godna! Ale też prawdą jest, że jestem głodna Jezusa, że za Nim tęsknię! A On chce przychodzić, chce uzdrawiać.
Zaciekawiło mnie dziś to, że setnik swoją miarą, swoim doświadczeniem ocenia moc Jezusa. Na tym swoim doświadczeniu buduje wiarę. Jest pewny, że dla Jezusa jest to możliwe, o co prosi, bo ma podobne doświadczenia z ludźmi.
Tak sobie myślę, taki wniosek wyciągam, że mamy nie lekceważyć swoich dobrych doświadczeń z ludźmi. Byśmy tylko umieli te doświadczenia "przełożyć" na Boga i zobaczyć, że ON w naszej ludzkiej miłości jest obecny.
Dziś z większą pewnością swej niegodności ale również z większym zaufaniem wobec miłości Jezusa chcę przystąpić do Komunii świętej. I z większą wdzięcznością!
http://barankowy.blogspot.com/2011/09/12-ix-prosba-przyjacio.html
Dziękuję Ci Panie,że przychodzisz do mnie
OdpowiedzUsuń