... wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: „Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. Mt 12,46-50
Czy się odnajduję w tej niezwykłej rodzinie? Czy gdy Jezus wyciąga ku mnie swą rękę nie uciekam z Jego linii?
To zależy tylko od jednego: czy sprawy Ojca i moja zależność od Niego, są dla mnie najważniejsze. Jeśli tak, jestem siostrą Jezusa, ba, jestem dla Niego matką... bo w moim ciele, w moich postawach, w moim myśleniu, w moich uczuciach jest miejsce dla Jezusa, dla Jego "wcielenia się" w moje ciało.
Wczoraj uczestniczyłam w rekolekcjach ewangelizacyjnych. Jezus w monstrancji "chodził" po kościele. Kapłan z Jezusem Eucharystycznym skierował się też w moją stronę, poczułam niesamowite ciepło. Nie jesteśmy sobie obojętni - tak bardzo ogólnie nazwałabym naszą relację. A bardziej szczególnie -> zostawiam nazwanie jej Jemu w intymności naszych serc i wobec Ojca, w miłości Ducha Świętego...
dobrze myślisz
OdpowiedzUsuńdzięki za potwierdzenie
OdpowiedzUsuń