Nie miałam dostępu do internetu w ostatnim czasie. A działo się wiele. Czas wspólnotowego zatrzymania się w biegu... Zatrzymania się, by słuchać Słowa Bożego - słowa pięknego, najpiękniejszego - Pieśni na Pieśniami. Zgłębiałyśmy w tym czasie również Pieśń Duchową św. Jana od Krzyża.
Chyba coś ważnego się dokonało w tym czasie. Nazywam to na swój użytek przewrotem kopernikańskim, a sprawa dotyczy rozumienia modlitwy.
Przeżywałam modlitwę ostatnio tak, jakbym to ja była jej inspiratorem, jakby ode mnie zależała jej jakość - ja byłam tym "słońcem", które wokół Pana się "kręciło".
Dotarło zaś do mnie, że modlitwa to nie jest moja działka, to nie jest moje ranczo. To domena Pana. To Jego własność, Jego teren. Zmienia się wszystko z tej perspektywy: od mego działania, do poddania się prowadzeniu!
Zatrzymałam więc "słońce" :), tj. zatrzymałam siebie, bo to Bóg jest inicjatorem i wypełnieniem modlitwy. I choć w tym kontekście "słońce" nie jest najlepszą analogią, to w tym porównaniu istotny jest przewrót, zmiana myślenia, to miałam na myśli pisząc przewrót kopernikański.
Serdeczności
OdpowiedzUsuńwww.modlitw100.bloog.pl