Święty Franciszek jawi się jak jasne światło wśród zawirowań świata ówczesnego (i współczesnego). Co czytam w jego osobie?
Wyraźnie dostrzegam odpowiedź na pytanie: "być czy mieć?"
On wyzbył się wszystkiego: domu rodzinnego i ubrania ojcowskiego, stanął de facto nagi. W tej jego prostocie widzę jego tożsamość: dziecko Ojca Niebieskiego.
Z perspektywy tej tożsamości kochał świat, kochał bardzo. Stąd ta jego czułość do stworzeń... Stąd też przede wszystkim WOLNOŚĆ.
Taka wolność, która pozwala stać się bliźnim drugiego. Z perspektywy św. Franciszka czytam Ewangelię z dnia:
Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?" On odpowiedział: "Ten, który mu okazał miłosierdzie". Łk 10,36-37
p.s. I coś w ramach żartu, który uczy wiele.
W jednej okoliczności ta zasada "raczej być niż mieć" nie działa. Chodzi o to, że raczej lepiej mieć świnię, niż być świnią...
.
Dobre to, o tej świni. :)
OdpowiedzUsuńB.S.