Cieszę się wraz z całym Kościołem błogosławionym Janem Pawłem II.
Mam "znajomości" w Niebie, tak mogę powiedzieć. I jakże bym chciała, by On tą znajomością nie musiał się wstydzić...
Kilka spotkań twarzą w twarz: Radom, Rzym, Rzym, Wilno. I to najważniejsze dla mnie po decyzji na konsekrację - indywidualne, osobiste błogosławieństwo na drogę powołania - tego nie sposób zapomnieć. To zobowiązuje.
Słowo, które zostało mi z beatyfikacji, to słowo Benedykta XVI o chorym papieżu, słowo o skale. To dla mnie świadectwo bliskości z Jezusem - tylko z Nim człowiek jest skałą - bez Niego sypkim piaskiem... To wołanie Błogosławionego do mnie, bym trzymała się Jezusa z całych sił i mimo wszystko!
...Zawsze uderzał mnie i budował przykład jego modlitwy: zanurzał się w spotkaniu z Bogiem, pomimo rozlicznych trudności jego posługiwania. A potem świadectwo jego cierpienia: Pan pozbawiał go stopniowo wszystkiego, lecz on pozostawał skałą, zgodnie z wolą Chrystusa. Jego głęboka pokora zakorzeniona w intymnym zjednoczeniu z Chrystusem, pozwoliła mu dalej prowadzić Kościół i dawać światu jeszcze bardziej wymowne przesłanie, i to w czasie, gdy topniały jego siły fizyczne. W ten sposób doskonale zrealizował on powołanie każdego kapłana i biskupa: bycia jednym z Chrystusem, z Tym, którego codziennie przyjmuje i ofiaruje w Eucharystii.
Błogosławiony jesteś umiłowany Papieżu Janie Pawle II, ponieważ uwierzyłeś. Prosimy, byś nadal umacniał z nieba wiarę Ludu Bożego. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz