On zażądał tabliczki i napisał: "Jan będzie mu na imię". I wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił wielbiąc Boga. [...]
"... dzięki litości serdecznej Boga naszego
nawiedziło nas z wysoka Wschodzące Słońce,
by oświecić tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają,
aby nasze kroki skierować na drogę pokoju [...]"
Łk 1,57-80
Dwie sprawy mnie dziś poruszyły:
1) mówić "wielbiąc Boga" - to zadanie, do tego się dorasta przez wewnętrzne milczenie;
2) kroki "skierować na drogę pokoju" - Jezus przyszedł, aby nam to uczynić. Ale i ode mnie zależy, czy moje kroki kieruję na drogę pokoju, na drogę zaufania.
Zacytuję św. Augustyna, jego kazanie na Narodzenie Jana Chrzciciela:
Jan narodził się w dniu, od którego dni stają się krótsze, a to po to, by nauczyć człowieka uniżać się; aby mu ukazać, że Bóg pownien być wywyższony, Jezus Chrystus narodził się w dniu, kiedy dni się wydłużają. Jest to głęboka, mistyczna nauka. Świętujemy narodziny Jana, jak narodziny Chrystusa, ponieważ i to wydarzenie jest pełne tajemnic. Jakiej tajemnicy? Tajemnicy naszej wielkości. Umniejszajmy się w sobie, ab wzrastać w Bogu; uniżmy się w naszej pokorze, abyśmy zostali wywyższeni w Jego wielkości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz