Ucieszyłam się dzisiejszą Ewangelią. Przypomniała mi wydarzenie sprzed 19 lat. Wtedy jako młoda studentka matematyki szukałam odpowiedzi na poznanie Bożego zamysłu co do mego życia.
Byłam z pielgrzymką u św. Anny w Przyrowie u dominikanek. Prosiłam Pana o jasne Słowo, jaką drogą iść dalej: małżeństwo czy konsekracja. Wtedy właśnie tam podczas Eucharystii była odczytywana dzisiejsza Ewangelia Mt 19,3-12.
Etapami do mnie przemawiała :).
1) Najpierw usłyszałam
... od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? [...] Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną...
Naturalna dążność człowieka. Czułam ją w sobie. Myślałam, że to ta poszukiwana odpowiedź, ale Słowo siało dalej...
2) Siało Słowo w sercu i puściło korzenie:
"Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane [...] są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!"
A są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego...
Kto może pojąć... Kto? Wtedy mi się wydawało, że Pan mówi do mnie i rodziło się pytanie, czy pojąć potrafię?...
Dwa lata były potrzebne do rozwiązania tego najważniejszego życiowego pytania, którą drogą iść mam: tą co od początku Stwórca zamierzył - małżeństwo, czy tą co Jezus przyniósł swoim życiem - konsekracja (matematyczne wzory rozwiązywałam szybciej :).
Idę tą drogą 17 lat i próbuję pojmować królestwo niebieskie... :) Kiedyś, wierzę, dane mi będzie pojąć, gdy oczy otworzą się na to, co dziś jeszcze zakryte.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz