Pokazywanie postów oznaczonych etykietą głód. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą głód. Pokaż wszystkie posty

sobota, 15 lutego 2014

15 II, czy jest Ktoś?

... przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka». Odpowiedzieli uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?»... Mk 8,1-10

Niesamowity jest ten dialog Jezusa z uczniami. Ujawnia Jezus swoją troskę, swoje uczucia. Widzimy Jezusa, który zna potrzeby tłumu, zna potrzeby człowieka, zna moje potrzeby...
Uczniowie zaś nie widzą rozwiązania na tym pustkowiu.
Ileż razy i ja nie widzę rozwiązania?... "Czy będzie mógł ktoś?..." - pytam.
Tak. Jest Ktoś, kto panuje nad rzeczywistością, też tu i teraz!

środa, 5 grudnia 2012

5 XII, zastawia stół

I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. [...] 
«Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze». Mt 15, 29-37

Dzisiejsze Słowo zaprasza mnie do przyjścia do Jezusa z tym wszystkim co we mnie chrome, ułomne, niewidome, nieme itp... On chce mnie uzdrawiać.
A jeśli już to uczynił, to zaprasza mnie do przyprowadzania do Niego tych, których mi daje w codzienności, chorych, ułomnych, bo wielu takich na ciele i na duchu jest wśród nas.
Jezus dobrze zna nasze braki, potrzeby, powiedziałabym - nasze głody. I pozwalając na głód, chce nas przygotować do prawdziwej uczty. Każdy z nas przecież wie, że kiedy po poście czy po diecie zasiadamy do nakrytego stołu, jakże inaczej smakują nam potrawy.
Nie bójmy się więc spotkać z naszym głodem, przede wszystkim z naszym głodem miłości. Jezus wie o nim doskonale. Nie zapychajmy go przelotnym hamburgerem uczucia, ale pozwólmy jedynej prawdziwej Miłości zastawić stół dla nas i w nas...
W nas... dla innych!

***
Jeszcze jedno... Podczas uczty i ucztujący się cieszą, i przygotowujący ucztę. Jest pewna wymiana dóbr. Chcę zacytować św. Faustynę, która w Dzienniczku w nr 1120 napisała:
Nie umiem żyć bez Boga, ale czuję, że i Bóg nie może zaznać szczęścia beze mnie, choć absolutnie sam sobie wystarcza.

poniedziałek, 10 maja 2010

przyjdziesz w Duchu i rozradujesz

Dopadło mnie dzisiaj... Coś... Smutek? Chandra?
Skąd? Może stąd, że czas przed burzą, może z kobiecej fizjologii, może z własnych niespójności a może z prawdy o człowieku, który kruchy jest, też psychicznie, bo że fizycznie to raczej wiadomo.

Cokolwiek to by nie było i skąd by nie przyszło, w doświadczeniu miłym nie jest.
Ale właśnie taki stan przyprowadził mnie do Jezusa. Taki stan nareszcie sprecyzował we mnie dokładną modlitwę do Ojca, w imię Jezusa. A przecież jeszcze nie tak dawno nie umiałam stanąć przed Ojcem z prośbą, mając zapewnienie jej wysłuchania...

Więc tak po prostu, jak spękana ziemia, wołająca o deszcz, zaczęłam wołać o Ducha Pocieszyciela, o Ducha Prawdy. Dobrze mi było przed Bogiem z tym trudnym emocjonalnie stanem, bo czułam się w prawdzie i poddawałam Jemu wszystkie me zakamarki.

Tak zwyczajnie i prosto wołałam o Ducha ze wszystkimi Jego owocami... Tak, wołałam o owoce, bom głodna! Jak dziecko wyznałam, żem głodna miłości, radości, pokoju, cierpliwości, uprzejmości, dobroci, wierności, łagodności, opanowania... Ga 5, 22-23

I wierzę, że otrzymam! Bo skoro ja umiem dawać dobre rzeczy tym, którzy mnie proszą, to czy Ojciec Niebieski nie da mi swego Ducha? Może jak dzisiejsza Lidia z Dz 16,15 wymuszam to na Nim, ale zgodnie z tym, jak mówił o sobie, mam tę śmiałość i jestem przekonana, że chce mi dać:

Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą. Mt 7,11

Wiem, że przyjdzie do mnie w swoim Duchu i rozraduje serce moje!
Skąd ta pewność? Z wiary? Z nadziei? A może z miłości?

Ty, Panie, wiesz najlepiej... :)
.

wtorek, 20 kwietnia 2010

skąd biorę chleb?...

"...dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu" J 6, 30-35

Jezus jest Chlebem, który daje życie światu.
Zapytałam dziś siebie: skąd ja biorę życie? Co mi daje życie?
Czy rzeczywiście Jezus jest dla mnie Chlebem, dającym życie? Czy ku Niemu zgłodniała kieruję kroki?
Jakkolwiek jest w praktyce... to jednak jedno jest pewne: On jedynie może mnie nasycić!
Obym tylko umiała rozpoznać swój głód i wyciągnęła rękę w stronę dającego Ojca. Innymi słowy - czy widzę niebo otwarte? (zob. I czyt. Dz 7,51-59)
.