Wieczór i ranek.
Wieczorem, gdy słońce zaszło całe miasto ze swoimi bólami było u drzwi Jezusa... Nad ranem, zanim słońce wzeszło Jezus wstał (αναστας) i musiał przejść pomiędzy tymi wszystkimi konkretami ludzkiej biedy, stąpając musiał o nie się ocierać, i udał się na miejsce ustronne.
Patrzę na tę scenę i patrzę na swoje życie. Jest w nim Jezus - Słońce, które nie zachodzi, którego ciemności nie ogarną. Patrzę, jak wstaje, by się modlić, patrzę, jak wstaje przy Nim słońce, które dla Niego wówczas mogło być zapowiedzią zmartwychwstania... Uczę się modlitwy i zaufania, zanim Słońce wzejdzie...
Dziś niedziela - świętujmy Zmartwychwstanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz