Dzisiaj Słowo "dopadło" mnie w drodze, będącą za kierownicą, w korku krakowskim. Auto stało się małą świątynią spotkania z Obecnym. Intymność spotkania zachowam w pamięci, a zapiszę, dzieląc się, pewnym wnioskiem:
Maryja idzie do Elżbiety w pewnym doświadczeniu niekompatybilności (po ludzku rozumianej). Wewnątrz nosi już Dzieciątko, dar Boga, a zewnętrznie jest przez prawo osądzona (to będzie męczyło Józefa). We wnętrzu świętość, na zewnątrz osąd. Maryja jest gotowa na ocenę negatywną, na wytykanie palcami, na osąd ludzki. Na szczęście ma doświadczenie pozdrowienia Elżbiety!
W swoim życiu mam doświadczenie podobne, kiedy ktoś oceniał mnie i osądzał negatywnie, a miałam wewnątrz łaskę Bożego prowadzenia.
Ale, uwaga! - mam też w życiu doświadczenie inne, kiedy zewnętrznie oceniano mnie pozytywnie i zachwycano się moim działaniem, a ja wiedziałam (albo nie), że wewnątrz jest smród pozoru...
Boże Narodzenie -> cudowna wymiana. Pan zabiera moją zewnętrzność, by uzdrowić moje wnętrze. Maryja wchodzi w sytuację osądu, by osąd mnie spotykający był dla mnie do udźwignięcia.
"smród pozoru" - mocne!
OdpowiedzUsuńŻyjemy w świecie pozorów, oto nasza stajenka, mimo wszystko Bóg nie pogardził ...
UsuńDlatego wszystko, co robimy w świetle prawdy jest narażone na represję ze strony tegoż świata
Usuńczasem jest niesprawiedliwy osąd i brak wewnętrznego poczucia, że Bóg prowadzi. wtedy najłatwiej się wewnętrznie zgodzić z osądem i uniknąć niekompatybilności...
OdpowiedzUsuń... bez wiary, owszem, w takiej sytuacji, jaką wspominasz, najłatwiej wpaść do czarnej dziury... wszystko tam czarne.
UsuńAle przecież jest Miłosierdzie - czułość Ojca (obiektywna jeśli subiektywnie nie doświadczana).
podobno jest...
UsuńNa szczęście ma doświadczenie pozdrowienia Elżbiety!
OdpowiedzUsuń"Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie..."
To był decydujący dla Maryi moment - od tej chwili nie miała już najmniejszych wątpliwości, że to do niej przyszedł wysłannik Pana; wszystko na co się zgodziła musiało się spełnić :)
:) no i Magnificat
UsuńDokładnie! - dopiero wtedy wybrzmiało Magnificat. Nie wcześniej.
UsuńFot.
OdpowiedzUsuń„W każdej chwili, przez całe życie, identyfikujemy się albo z naszymi myślami, naszym obrazem siebie, albo z naszymi uczuciami. Musimy znaleźć sposób, aby wyjść poza te rzeczy, aby odkryć naszą „oryginalną twarz”, tę, którą mieliśmy już wcześniej… ”
(Richard Rohr OFM)
w zamyśle i Sercu Ojca
Usuń