piątek, 11 grudnia 2020

11 XII, w Jego ręku

Ja, Pan, twój Bóg, ująłem twą prawicę, mówiąc ci: «Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą». Iz 41,13

Czytam to zdanie kilka razy i myślę sobie, że nie tylko oczy moje są słabe (patrz posty wcześniejsze), ale i uszy. Zadaję sobie pytanie, dlaczego treść tego zdania nie mieszka w moim sercu jako fundament czynów, postaw, fundament zaufania.

Chcę przyjmować łaskę Pana każdego dnia w liturgii, bo ON tam jest Obecny. Chcę i będę się starać przez przypominanie Jego słów, być w Jego ręku. 

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. A może to wcale nie trzeba budować takiego fundamentu? Może wystarczy zawsze iść tam, gdzie On nas pośle - a zawsze się okaże, iż to jest droga, na której nigdy nie ma lęku?

    W tym roku okazało się, że moje najważniejsze pisanie, w ogóle nie jest czytane (nie wiem nawet od ilu lat nie jest czytane – ale dziś nie jest). Również w tym roku okazało się, że moje oczy tak źle widzą, że konieczną była operacja (prosta operacja - zaćma; ale w jednym oku tak późno, że już nic nie dawało się mierzyć). Ale przy okazji badań krwi na potrzeby operacji, powstały podejrzenia nowotworu. Nowotwór nie tylko, że się potwierdził, ale okazał się złośliwy, a przy tym już nieoperacyjny... (jeszcze tylko nie wiem, czy już nie mam przerzutów - tego nie zdążyli jeszcze zbadać).
    Nic co ważne w życiu mi nie wyszło, ale szedłem zawsze tam, dokąd On mnie posłał (na tyle, na ile umiałem to rozpoznać) - i we mnie nie ma lęku...
    Tam, gdzie On jest, nie ma lęku...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też, Leszku, dziękuję za świadectwo. Idź bez lęku dalej i dalej, i dalej,...aż do spotkania. W swoim czasie.

    OdpowiedzUsuń
  4. A co do pisania, nigdy nie wiesz, gdzie i komu rozświetliłeś drogę. Nawet jeśli tylko jednej osobie.
    Bezinteresowność jest cechą prawdziwej miłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat to moje najważniejsze pisanie zawsze było do jednej, konkretnej osoby i zaczęło się 33 lata temu w swojej najbardziej tradycyjnej formie, jako listy. Pisałem o Bogu i miłości (cała reszta mojego pisania była pokłosiem tamtego pisania). W tym pisaniu była bardzo długa przerwa, ale od 12 lat dzięki mediom społecznościowym wznowiłem to pisanie. Jak sądzę nad wszystkim czuwał Bóg – wierzę, że to On kierował mną na każdym etapie. W tym roku przez przypadek odkryłem, że już nikt nie czyta tych listów. Nie zostałem zablokowany, nadal mogę pisać, ale nikt tego nie czyta. Sam nie wiem, od kiedy…
      Pan powoli wszystko zamyka, ale ponieważ czuję, że to On, to jestem spokojny…

      Usuń