niedziela, 5 lipca 2015

5 VII, przychodzenie Pana

A wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: „Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce. Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?” I powątpiewali o Nim.
A Jezus mówił im: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. (Mk 6,1-6)

Tajemnica odrzucenia.
Działania Bożego nie rozumiemy i nie jesteśmy otwarci na Jego łaski. Tak to zostało od tego pierwszego pójścia za podpowiedzią Nieprzyjaciela.
Jezus sam wszedł w nasz los i przyjął na siebie wszystko nasze, doświadczył także oporu wobec woli Ojca..., który jedak modlitwą-agonią w sobie przezwyciężył: "wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty" (Mt 26,39).
Obym pamiętała i przywoływała słowa Pana za św. Pawłem z II czytania (2 Kor 12,7-10): „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”. Żebym też w sobie słabości swej nie odrzucała, bo Pan lubi takie kanały dla łaski...
I może warto po tych dwóch aspektach odrzucenia (działania Bożego i własnej słabości) spojrzeć jeszcze wokół siebie i zobaczyć, czy w swoim najbliższym otoczeniu nie odrzucam takiej osoby, która jest dla mnie trudna ale być może Pan przez nią właśnie mówi do mnie głośno!
Panie, udziel mi łaski serca skruszonego, by moje oczy i uszy były otwarte na Twoje przychodzenie.

Fot. Łaska "otwartej bramy" :) choć na zdjęciu jeszcze półotwartej ;) ale to było kilka lat wstecz :) No może lepiej to nazwać: łaska czuwania i otwierania bramy. Oby tak było! W codzienności!

I zachęcam do przeczytania dobrego komentarza o. Grzegorza Kramera SJ o zaszufladkowaniu. Kliknij tutaj.

2 komentarze:

  1. Skutecznie zachęcony do przeczytania bloga o. Grzegorza wynotowałem:

    "Nie da się być chrześcijaninem i zarazem budzić się każdego ranka z przekonaniem, że ja wiem. Wiem, kim jest Jezus, co znaczy być zbawionym, posiadać określone tradycje, które mnie doprowadzą do nieba."

    I taka nasuwa mi się refleksja: chyba jednak, jestem wczorajszy?

    Dziękuję także za urocze zdjęcie Baranki... sprzed kilku lat :) nik

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto więc się zaktualizować na hodie :)

    OdpowiedzUsuń