Początek naszego powołania zawsze jest darem, darem idącym przez człowieka (Jan Chrzciciel dla Andrzeja i Jana, Andrzej dla Piotra itd...).
Wracam myślą do swoich początków i wzbudzam w sercu wdzięczność.
"Gdzie mieszkasz?" - z greckiego to bardziej "gdzie trwasz, gdzie przebywasz", powiedziałabym nawet: gdzie Twoje źródło i Twój cel? Dopiero idąc za Jezusem, mogę "wyczaić", jak bardzo jest "z Ojca" i "ku Ojcu". Tego trwania - "z Ojca" i "ku Ojcu" - od Jezusa, Baranka uczę się.
Dziś idę do szpitala, jutro brachyterapia - całkowicie powierzam się Panu. Czy okaże się skuteczna, na jak długo zapobiegnie przerzutom? - to wszystko zależy od Niego. Mój wuj po roku od wykrycia raka, już nie żył. Czy ja jestem Panu jeszcze tu potrzebny? (myślę, że jednak nie)
OdpowiedzUsuńLeszku, bądź w rękach Pana. Z całym zaufaniem.
UsuńZawsze Jemu ufam; gdy nie ufam, to tylko sobie - bo sądząc po owocach, to nie Jemu służę. Ale to w tej chwii nieważne. Wyszedłem ze szpitala w Wieliszewie. Brachyteriapia wykonana - i przynajmniej tu, to On mnie przyprowadził :)
UsuńCieszę się, że jesteś leczony.
Usuń