... On zaś rzekł do człowieka z uschłą ręką: «Podnieś się na środek!» A do nich powiedział: «Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie uratować czy zabić? » Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy na nich dokoła z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serc, rzekł do człowieka: «Wyciągnij rękę!» Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa. (Mk 3, 1-6)
Dwoma ścieżkami tę Ewangelię rozważam. Jedna, to utożsamienie się z tym człowiekiem z uschłą ręką. Czasem sama jak uschła wierzba się czuję. Chodzi o spotkanie z Żyjącym i dającym Życie.
Druga ścieżka, to zatwardziałość serca tych wokół...
Fot. Wrzos, uwięziony w kuli lodowej przy naszym domu.
"Wtedy spojrzawszy na nich dokoła z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serc, rzekł do człowieka:«Wyciągnij rękę!»
OdpowiedzUsuńWyciągnąć rękę można także do zgody, może to być akt dobrej woli lub wyraz odzyskania sprawczości, a ogólnie wyjścia z roli ofiary
Fot. Zamarzł, aby przetrwać, podobnie jak ludzie we wrogim środowisku, jak ich serca ...
OdpowiedzUsuńŻycie jest po to, by żyć.
OdpowiedzUsuńPrzyszło mi jeszcze coś do głowy, otóż Jezus zasadniczo uzdrawia tych, którym serca powoli rozmarzają, a ubolewa nad tymi, których serca są jeszcze zamarznięte na kamień, innymi słowy zatwardziałe, czyli niegotowe na przyjęcie Jego łaski
OdpowiedzUsuń