piątek, 4 maja 2012

4 V, idź drogą świadomie

"Niech się nie trwoży serce wasze.
[...] Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie".
J 14,1-6

Dziś Słowo do wyboru: albo z dnia, albo z męczenników. Ale jedno i drugie kieruje ku Ojcu i dodaje odwagi.
Jak ważny jest cel każdej wędrówki, wiemy. Jak ważny jest sens naszych poczynań, też wiemy. Nawet taka dziedzina w nauce się pojawiła: Logoterapia. Jej twórca – Viktor Frankl - uważał, że najgłębszą, najbardziej fundamentalną motywacją, jaka kieruje ludźmi jest poszukiwanie znaczenia (sensu).
Jezus nie ściemnia, mówi wprost, że jest drogą, prawdą i życiem.
Jeśli tylko moje życie jest uświadomione przeze mnie, że zawiera w sobie sens, że jestem "ważniejsza niż wiele wróbli", że Ojciec mnie chciał i ku Sobie wiedzie, to nie ma innej drogi niż droga Jezusa, niż droga synostwa.
A co to znaczy w praktyce? Życie świadome, życie wiarą w Ojca, wiarą Jezusowi, życie dziękczynieniem i życie zaufaniem.

***


***
Dla mnie dziś szczególny dzień. Jest to 18-ta rocznica obłóczyn. A jest to dzień narodzin dla nieba bł. Michała Giedroycia. Mało znany, ale dla mnie ważny człowiek.
Więcej o nim:
http://www.jadwizanki.pl/giedroyc.php
http://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Giedroy%C4%87
http://www.cudaboze.pl/2008/rozdzial.php?numer=4&rozdzial=1

a jeszcze i to:
BÓG JEST MIŁOŚCIĄ…
LIST OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II
DO METROPOLITY KRAKOWSKIEGO
NA 500-LECIE ŚMIERCI MICHAŁA GIEDROYCIA ZWANEGO BŁOGOSŁAWIONYM

Czcigodny Księże Kardynale!

1. „Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1 J 4,16).

Z tymi słowami pierwszego Listu św. Jana, które Michał Giedroyć, zwany błogosławionym, skierował z łoża śmierci do swoich współbraci, pragnę udać się w duchu do jego grobu, by uwielbić Boga, który w swojej miłości uświęca człowieka (por. Kpł 20, 8) i równocześnie oddać cześć pokornemu słudze, który otworzył się na świętość Boga i stał się jej wymownym znakiem wśród ludzi.

Niech będzie uwielbiony Bóg w swoich świętych.

W rok po uroczystych obchodach 500-lecia śmierci św. Kazimierza Jagiellończyka, który z Wawelu zawędrował do Wilna i tam znalazł miejsce swego doczesnego spoczynku, pragniemy uczcić drugiego Syna Narodu litewskiego, który z wileńskiej Giedroyci przybył do Krakowa i otoczony sławą świętości spoczął pięćset lat temu w kościele św. Marka Ewangelisty, na terenie parafii Mariackiej.

Wspólnotę tej szczególnej więzi, która cementowała dzięki dziełu błogosławionej królowej Jadwigi narody Polski i Litwy, przypomina dziś także wotywny obraz z kościoła św. Marka, przedstawiający św. Kazimierza i Michała Giedroycia, namalowany w czasie podniesienia doczesnych szczątków „Błogosławionego”.

2. Uroczysty Jubileusz 500-lecia jego śmierci, obchodzony w tym roku przez Kościół w Polsce, a w szczególności przez Kościół krakowski, odbędzie się dnia 4 maja, w samą rocznicę śmierci, w kościele św. Marka, a osiągnie swój szczyt 11 maja w Bazylice Mariackiej, przy udziale Episkopatu Polski.

Uroczystości te zostały pieczołowicie przygotowane nowenną lat, a w ostatnim roku nowenną miesięcy, która gromadziła u jego grobu wiernych, stanowiąc dalsze ogniwo w nieprzerwanym kulcie Michała Giedroycia oraz świadectwo żywej wciąż aktualności tej postaci, która nie przestaje urzekać także ludzi naszych czasów.

Wzmogły się także badania naukowe dotyczące Jego życia i kultu w ciągu historii, które podobnie jak „Giedroycianum” — kaplica i izba pamiątek służą przybliżeniu dostojnej i pełnej uroku postaci prostego mnicha współczesnym ludziom.

3. Lata jego życia w klasztorze św. Marka przypadły na czas szczególny, który zwykło się nazywać felix saeculum Cracoviae. Był to okres świetności i świętości Krakowa. Wystarczy wspomnieć, że na jego ulicach krzyżowały się w tym czasie drogi wspomnianego już św. Kazimierza, św. Jana Kantego, bł. Szymona z Lipnicy, bł. Władysława z Gielniowa, a także Izajasza Bonera, Stanisława Kazimierczyka, Świętosława Milczącego — czczonych jako błogosławieni.

W tym klimacie realizowało się szczególne powołanie Michała Giedroycia i dojrzewała jego świętość; czerpał z niego natchnienie i równocześnie wywarł na nim niezatarte piętno.

4. Michał Giedroyć zmarł w opinii świętości w krakowskim konwencie zakonu św. Augustyna Kanoników Regularnych od Pokuty, w wieku około sześćdziesięciu lat, w roku 1485, pełniąc do końca życia prostą posługę zakrystiana przy kościele św. Marka Ewangelisty. Prostota tej służby urasta do rangi symbolu, jeśli weźmie się pod uwagę jego rodowe pochodzenie z kniaziów litewskich i studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jak wielki musiał być jego wgląd w świat Boga w Trójcy Świętej Jedynego — pytamy — skoro tak radykalnie i całkowicie przekreślił ewentualną sławę doczesną.

Odrzucając jej powaby, zyskał ją jednak. Trwał w miłości i Bóg trwał w nim. Znany był z wysłuchiwanych modlitw, o których zanoszenie prosił go prosty lud, i z dokonywanych cudów spisywanych przez kronikarzy. Umarł w dniu 4 maja, gdy ówczesny Kraków modlił się przy relikwiach św. Floriana w pobliskim kościele, i vox populi oddał Mu najwyższe wyrazy przywiązania i wdzięczności, spiesząc tłumnie do jego trumny. I odtąd już przy niej pozostał. Pogrzeb powiększył jego sławę, jako błogosławionego, którą cieszył się już za życia. Nieprzerwany kult oddawany pośmiertnym szczątkom Michała przyczynił się do wyniesienia jego kości na ołtarz. Dokonał tego aktu w roku 1624 krakowski biskup ordynariusz Marcin Szyszkowski za pośrednictwem sufragana Tomasza Oborskiego. Od tego momentu pokorny Sługa Boży zwany jest błogosławionym, oddawana jest mu cześć publiczna, a jego wizerunki otaczane są aureolą, znakiem przynależności do wspólnoty świętych. Kult ten przetrwał przez wieki do dnia dzisiejszego. Przy trumnie w kościele św. Marka w Krakowie i w kościele miejsca jego urodzenia w Giedroyci wierni uczą się od niego miłości Chrystusa i zabiegają o jego pośrednictwo w sprawach z Bogiem i ludźmi.

Ma czego uczyć nas, współczesnych, jak przez wieki uczył ludzi przeszłych pokoleń. Wychowany bowiem został przy Chrystusie Ukrzyżowanym i Jego Matce, na Ewangelii odczytanej według ducha „serca z krzyżem”, bo takim znakiem dawali świadectwo zakonnicy „Mistycznego Ciała zakonu z kościoła św. Marka” (słowa z obrzędu profesji Kanoników Regularnych od Pokuty). A uczy nas tego, czego się sam nauczył, a raczej dzieli się tym, co sam posiadł: mądrością cierpliwości. Mądrość tę czerpał Michał Giedroyć z kontemplacji Ukrzyżowanego, która była charakterystycznym rysem jego duchowości. Z żarliwego rozważania Męki Chrystusa, w której objawiła się najpełniej miłość Boga do ludzi, rodziła się w nim miłość bliźniego, którą świadczył niezmordowanie, i duch surowej ascezy. Tradycja mówi, że Chrystus udzielił mu niezwykłego przywileju, o jakim czasem tylko wspominają hagiografowie, pisząc życiorysy świętych: przemówił do niego, zatwierdzając prawidłość tej drogi, którą błogosławiony Michał szedł przez życie w ukryciu pokory rozświetlonej miłością dojrzałej modlitwy. „Bądź cierpliwy aż do śmierci — powiedział Chrystus — a dam ci koronę życia”.

Michał Giedroyć wytrwał do końca — wierny Chrystusowi i Jego Matce, wierny powołaniu zakonnemu, wierny regule, której realizacji podjął się przez śluby zakonne, wierny posłudze zleconego urzędu zakrystiana, skromne zadania spełniając w wielki sposób. Umartwiony przez szczególne pokrewieństwo z krzyżem, znalazł w nim najprostszą drogę do nieba.

Wspominamy dzisiaj, z okazji 500-lecia jego śmierci, tę postać człowieka, który „wierny w małym” (Mt 25,21) urasta w naszych oczach do rangi największych. Kościół oddaje mu cześć i modli się przy jego relikwiach, prosząc miłosiernego Boga, aby nadal ludzie naszego pokolenia odkrywali w przykładzie jego życia światło dla wiary, moc dla nadziei i wzór dla żarliwej miłości.

Łączę się z wami, umiłowani bracia w biskupstwie i z całym ludem Bożym w tej modlitwie. Proszę także „Boga bogatego w miłosierdzie” (Ef 2,4), by oczekiwany przez tyle stuleci akt dopełnienia beatyfikacji z XVII wieku otrzymał dynamiczny impuls dzięki świętowaniu tego Jubileuszu. Niech przy grobie i relikwiach błogosławionego Michała Giedroycia gromadzą się w życzliwym braterstwie pielgrzymi zdążający różnymi gościńcami świata ku ostatecznej Ojczyźnie, gdzie Pan „będzie Bogiem z nimi. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ani krzyku, ni trudu już nie będzie” (Ap 21, 3-4), bo „wszystko będzie nowe” (por. Ap 21,5). W sposób szczególny zachęcam, aby przy tym grobie modlili się ci, którzy dostąpili przywileju posługiwania świętej Liturgii w rozmaitych jej warstwach. Zarówno usługujący przy sprawowaniu Misterium naszego Zbawienia, jak i ci, którzy oddają się na służbę jego poznania i ciągłego zgłębiania. Ludzie, którzy służą muzyce i śpiewowi „na większą chwałę Boga”, którzy podejmują trud wznoszenia świątyń i ci, którzy troszczą się o to najbardziej, by ołtarz ofiary Chrystusa przemawiał czytelnym językiem piękna. Niech zwłaszcza zakrystianie widzą w Michale Giedroyciu swój wzór i niech posługują Chrystusowi Panu obecnemu w kościele, tak jak On to czynił — w cierpliwości i miłości.

Ogarniam w tej chwili was wszystkich, moi drodzy, stojących przy trumnie z relikwiami błogosławionego Michała Giedroycia w kościele św. Marka w Krakowie, i was żyjących na Ziemi Wileńskiej, skąd życie i świętość Michała przez chrzest wzięły początek, i udzielam wam mojego Apostolskiego Błogosławieństwa wraz z serdecznym pozdrowieniem.

Watykan, dnia 25 kwietnia 1985 r.
Jan Paweł II

6 komentarzy:

  1. Zatem życzę naprawdę pięknej drogi u boku Baranka ,po mimo wielu trudności,jakie napotykamy na co dzien Baranko!
    Dawno Cię u mnie nie było,w ogóle coś się porobiło na tym onecie,czesto sama do siebie wejsć nie mogę i statystyki jakby zawisły,przestają działać,a wiem,że codziennie wiele osób wchodzi i czyta,a licznik jest ten sam od pewnego czasu...zaczynam myślec czy nie ucielac z onetu i nie założyć bloga na czym innym.Pozdrawiam! Okruszek

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Okruszku :)
    Cieszę się, że jesteśmy w Nim, że jesteśmy na Tej Drodze Jedynej, że jesteśmy skierowane "ku Ojcu".

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zaglądałam do Ciebie na przełomie miesięcy, bo byłam poza zasięgiem internetu.
    A teraz rzeczywiście jest trudność: o ile jeszcze mogę coś przeczytać, to wpisać komentarz już nie mogę, blokuje się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Bóg błogosławi Ci Baranko, na tej drodze do Baranka, do Prawdy, do Życia. Anna

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za ten wpis. Przy piosence się popłakałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że przysłużył się. :) Radości życzę! I pokoju.

    OdpowiedzUsuń