niedziela, 31 lipca 2011

31 VIII dzieją się cuda

Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: "Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności!" Lecz Jezus im odpowiedział: "Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!" Odpowiedzieli Mu: "Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb". On rzekł: "Przynieście Mi je tutaj!" Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Mt 14,13-20

Aby żyć w pełni i pełnią, każdy potrzebuje dwóch rzeczy: być kochanym i kochać. Dlaczego w stronę miłości pociągnęło mnie dzisiaj? :-) Dlatego, że uczniowie doświadczają miłości i troski Jezusa i są wezwani, by nieść ją innym. Tak okrąg się zamyka: jest Ktoś, kto daje ci miłość i jest ktoś, komu masz miłość okazać.
Nie szkodzi, że masz tylko trochę... ważne, byś to oddał Jezusowi, On pomnoży.

Mówię to także z tegorocznego doświadczenia. Kiedy przyjeżdżałam dwa razy w b.r. do domu i chciałam wszystko poprawić i ulepszyć według mojej tylko wizji, nie udawało mi się. Złościłam się wówczas, złościłam bliskich i zamiast lepiej było gorzej. Tym razem zaufałam Pasterzowi, że On jest tu Panem, Lekarzem i Pasterzem. Zgodziłam się na to, jak jest, co zastaję. Wczuwam się więc, wsłuchuję się w chorą Mamę, wsłuchuję się w potrzeby i działania Taty i oddaję Jezusowi swoje widzenie i to wszystko, co spotyka nas codziennie. I dzieją się cuda! Jezus pomnaża miłość i nasyca każdego z nas swoją łaską. A miłości wystarcza i dla obdarowywania innych...
Z wielkim uczuciem wdzięczności i ze spełnionym zaufaniem śpiewałam dziś refren psalmu responsoryjnego:
"Otwierasz rękę, karmisz nas do syta" (Ps 145)

I jeszcze jedno. Dzisiejsze Słowo uczy mnie wielkoduszności w miłości. Uczę się od Jezusa, żeby pozwolić na pozostałe ułomki, żeby na siłę nie pchać i nie zmuszać innych do przyjęcia mojej miłości, mojej wizji, moich planów...

2 komentarze:

  1. To prawda...umieć odkrywać Jego wizję nas, bliźnich i świata i ją realizować, to pomnaża miłość, a nasze "wizje" polepszania siebie, bliskich i świata często są małoduszne i wtedy miłości jakby ubywa...dać się Jemu nasycać, a przez nas Jemu pozwolić nasycać bliźnich...Jemu......odstąpić od swoich wizji...
    pozdrawiam deszczowo, ale serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ON łamie nasz chleb, nas samych... by innych nasycić. I sami jesteśmy spełnieni i nasyceni.

    OdpowiedzUsuń