To, co tutaj jest takie znane. Wyszliśmy z rodzin, zakładamy rodziny i tak w kółko. Chyba że ktoś pójdzie do zakonu, czy na księdza... Czasem wtedy konsternacja i poruszenie w rodzinie. Może pytanie, co to znaczy wobec życia.
Patrzenie na życie z perspektywy zmartwychwstania to nie bagatelka. Bez łaski widzenia, nie zobaczymy nic więcej niż widzimy.
A ja? Czy widzę? Chyba nie. Choć jestem z tych, którzy za mąż nie wyszli... ze względu na królestwo niebieskie. Narazie tutaj to królestwo buduję...
Dam się zaskoczyć temu, co przede mną tam po drugiej stronie. Bo podobno "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, co przygotował Bóg tym, którzy Go miłują..." (1 Kor, 2,9).
Ani oko…, ani ucho… - to jasne, bo nasze poznanie jest poznaniem poprzez zmysły; tam poznanie będzie poprzez miłość. Dla nas to jedynie przeczucie… Coś wiemy o miłości - ale jedynie coś…
OdpowiedzUsuńAle tam ani żenić się nie będziemy, ani wychodzić za mąż. Dziś jest nam potrzebna jakaś cezura, jakieś formalnoprawne potwierdzenie dla naszej miłości - bo tu jedynie przeczuwamy miłość. Tam miłość będzie naszym poznaniem! Więzi z tymi wszystkimi, których tu kochamy, nie znikną, a przeciwnie - dopiero tam się w pełni objawią, bo nasze poznaje będzie poprzez miłość. Każdy z każdym będzie tworzył jedno - tak jak jedno stanowi Bóg Ojciec, Jego Syn i Duch Święty. Mało - będziemy stanowić jedno także z Nimi!
Dziś nawet nie wiem, czy moja nawiększy miłość życia była miłością odwzajemnioną (a jeśli tak, to jak długo - bo nic nie wiem o mojej miłości; wiem jedynie, że pod koniec nawet nie czytała moich listów), ale tam będę stanowił z nią jedno - o ile tylko również ja byłem jej miłością.
JEDNO. Będziemy wzajemnie się przenikać, choć nadal będziemy odrębnymi osobami.
Będę jedno z każdym, kogo kogo darzyłem miłością i kto mnie darzył miłością - choćby ta miłość, to było zwykłe ustąpienie miejsca w tramwaju…
Przepraszam - znowu nie potrafiłem się podpisać. Leszek
Usuń