... A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: «Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?» I powiedziałem do niego: «Panie, ty wiesz». I rzekł do mnie: «To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka». (Ap 7, 2-4. 9-14)
Im więcej działania w nas Boga, tym bardziej stajemy się święci.
Przynależność do Boga i zgoda na Jego działanie.
Pozdrawiam wszystkich świętych, tych żyjących jeszcze tu na ziemi, bo tych w Niebie pozdrowiłam na liturgii.
Fot. próba przedstawienia bł. Jana Pawła I. :)
Hm... I teraz pytanie czy mam się czuć pozdrowiona czy nie...?;)
OdpowiedzUsuńt.
Tak!!!
UsuńKiedyś występowałem w takiej roli (tak w każdym razie przypuszczam, bo inaczej nie byłbym rozpoznawalny na ulicy po spotkaniu JPII z młodzieżą na Jasnej Górze). Nie to, bym rzeczywiście był święty, lecz chodziło tylko o to, by pokazać, iż tacy ludzie również dziś chodzą po ziemi. Padło akurat na mnie.
OdpowiedzUsuńAle etykieta, jak to etykieta - nade wszystko zwalnia ludzi od myślenia: byli i tacy, którzy przede mną otwierali ciężkie drzwi kościoła, choć najczęściej spotykały mnie takie godne politowania uśmieszki. O!
Bardzo charakterystyczny był następujący dialog:
(Dziewczyna) - O popatrz, idzie ten man za dychę!
(Chłopak) - Ciszej, bo usłyszy!
(Dziewczyna) - A niech słyszy…
A więc mimo tej etykiety, nie bardzo mogę przyjąć te pozdrowienia - młodzi ludzie inaczej to widzieli, niż ci, którzy podjęli wówczas decyzję o zaetykietowaniu.
Jednak Tobie Baranko, jak najbardziej te pozdrowienia się należą :)
A więc to ja - ten man za dychę, pozdrawiam Ciebie Baranko, jako świętą :)
Leszek
Jednak - mimo wszystko, jak nas nazwą inni - to jednak my, którzy nadzieję pokładamy w Bogu, uświęcamy się i jesteśmy przez to świętymi. Listy św. Pawła do braci w Rzymie, w Koryncie, do wspólnot pełnych podziałów i grzechu, są skierowane do "świętych".
Usuń