![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx6W3lw4UJachV2-IQEv2JV2XirgYVhPex6ENCp492A05nUdYpSvO0MAwqrpcZqrzVGRCT444eJ2uJJcdzHBRFlOqGgDogbExAJHpD1zKgqDkxC7MjawVQMLtfhesOgKQBeroZNTFcMxWr/s200/obrusy.jpg)
wierni w miłości będą przy Nim trwali:
łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych. Mdr 3,7
Jedno zdanie z I czytania, a tyle w sobie niesie...
Bardzo lubię ten fragment. Najbardziej słowo o zaufaniu, zrozumieniu i miłości. Mam umysł ścisły i chcę w życiu rozumieć. O wiele łatwiej mi przychodzi przyjmować wydarzenia, które rozumiem. Wtedy ja mam niejako kontrolę, panuję rozumem nad rzeczywistością.
W relacji do Boga chodzi jednak o zaufanie, czyli powierzenie się Mu w sytuacjach niezrozumiałych, czy wręcz nierozumnych. Kiedyś zobaczę ten tkany obrus mego życia z drugiej, właściwej strony, bo dziś dane mi jest oglądać węzełki i supełki strony "roboczej". Wtedy dopiero "zrozumiem prawdę" miłości.
Wtedy pewnie z całym przekonaniem powiem: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać». Łk 17,10 Obym mogła tak powiedzieć, obym jeszcze tu ziemi wykonała, co powinnam wykonać. A jakie zadanie mam do wykonania? Najkrócej mówiąc - służyć z miłością bezinteresowną. A dlatego tak, bo sama zostałam tak umiłowana!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz