Nasze rozmowy z tymi, którzy się do sakramentów przygotowują są chyba w tym wysłaniu Jezusa jakoś zakotwiczone.
Doprowadzić człowieka do spotkania Jezusa w Kościele dziś to jest wyzwanie. Świadomość, że jest się wysłanym (misja kanoniczna jest tego naocznym świadectwem) trzyma mnie w tej posłudze.
Czasem myślę, że są niegotowi, że nadużywają miłosierdzia..., a jednak to On przychodzić chce i przychodzi do tych, którzy wiedzą, czy nie wiedzą, że potrzebują zbawienia.
Sakramenty toi nie magia i potrzebna jest wiara do ich przyjęcia, ale kto ją zmierzy? Potrzebny jest czas, ale ile potrzeba czasu, żeby człowiek się nawrócił (zmienił myślenie)? Może się to dokonać w momencie... Tajemnica serca i Serca.
dzieci chrzczone na naszych parafiach też są niegotowe, a rodzice rzadko kiedy gotowi są. Więc myślę, że wasi przygotowywani i tak są lepsi niż średnia krajowa chrzczonych.
OdpowiedzUsuń